Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Atomowy start zaliczył Śląsk Wrocław w piątkowym pojedynku z Czarnymi Słupsk. Już po ledwie kilku minutach gospodarze prowadzili nawet 20:5 i wydawało się, że nie będą już musieli oglądać się za siebie. Wrocławianie zachwycali przede wszystkim znakomitą skutecznością zza łuku i rozpędzili się tak, że w pewnym momencie mieli już 20 oczek przewagi. 15 punktów do przerwy zdobył Travis Trice.
Czarni przyzwyczaili nas jednak w tym sezonie do powrotów i w piątek spróbowali po raz kolejny. Jak zwykle się nie poddali. W trzeciej kwarcie zniwelowali straty tylko o dwa punkty, ale w ostatniej odsłonie krok po kroku doganiali Śląsk. Tym razem nie było jednak takiej sytuacji jak w Ostrowie Wielkopolskim – ekipa ze Słupska zbliżyła się na sześć punktów, ale na więcej już nie było ich stać.
Najlepszym strzelcem spotkania z dorobkiem 23 punktów był Marcus Lewis (10/15 z gry), twardziel wygrywający podkoszowe pojedynki z wyższymi rywalami. O jedno oczko mniej zaliczył ostatecznie Trice, który był perfekcyjny zza łuku (4/4). Trzy trójki dołożył jeszcze Ivan Ramljak (18 punktów), a dwie Łukasz Kolenda (14 oczek). Słabo wypadł tym razem Beau Beech, który miał więcej strat (3) niż trafień (2), spudłował wszystkie sześć trójek i zdobył tylko siedem punktów.
Tym samym Śląsk wygrał wreszcie w Hali Stulecia, a przy okazji przerwał serię sześciu kolejnych zwycięstw rywala. Czarni przegrali dopiero piąty mecz w sezonie – w sobotę spora więc szansa przed Anwilem Włocławek, aby zyskać małą przewagę nad Słupszczanami. Wrocławianie z kolei zaliczyli 11. wygraną w trwających rozgrywkach – a już w niedzielę podejmą Agred BM Stal Ostrów Wielkopolski.
TK