Nie ukrywamy – trochę to trwało. Pierwsze plotki o rozstaniu ze Słoweńcem można było usłyszeć nawet w okresie letnim, jednak temat zrobił się szczególnie gorący, gdy Śląsk zaczął seryjnie przegrywać niemal od początku 2023 roku.
Gdy Andrej Urlep ponownie przejmował drużynę, miał za zadanie “ugasić pożar” po Petarze Mijoviciu. Jego poprzednik absolutnie nie sprawdził się we Wrocławiu, choć i do Urlepa kibice początkowo podchodzili z dużym dystansem. Kąśliwi twierdzili, że największe sukcesy już za nim, a Słoweniec nie będzie w stanie przywrócić świetności klubu.
Jak się okazało – szkoleniowiec stanął na wysokości zadania. Zespół systematycznie prezentował się coraz lepiej, a efektem m.in. jego działań był upragniony 18. tytuł mistrzów Polski. Wciąż jednak mówiło się, że czegoś tej drużynie brakuje.
I mówiono tak nieustannie, nawet gdy Śląsk rozpoczął obecny sezon od bilansu 14-0. Później nadeszły pierwsze ligowe porażki – w Łańcucie, a następnie w Stargardzie. Jednak gdy WKS stracił fotel lidera, a także wygrał raptem 2 z 13 spotkań, trudno było o optymizm. Są tacy, którzy twierdzą, że to nie Urlep, a Jeremiah Martin był problemem ostatnich niepowodzeń. Tego się już prawdopodobnie nigdy nie dowiemy.
– Dziękujemy za piękne chwile, które mogliśmy wspólnie przeżywać i wszystkie dokonania na rzecz organizacji Śląska Wrocław. Stolica Dolnego Śląska zawsze będzie za to wdzięczna – czytamy na końcu komunikatu.