
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Jeszcze w pierwszej kwarcie przewaga przyjezdnych nie była tak widoczna: każda udana akcja opolan spotykała się z szybką odpowiedzią gospodarzy. Politechnika grała szybko, najczęściej próbując zdobyć swoje punkty ze strefy podkoszowej. Decka Pelplin groziła przede wszystkim rzutami zza łuku – Dawid Sączewski trafił dwie trójki z trudnej pozycji. Wydawało się, że tak będzie wyglądał sobotni mecz: twarda walka punkt za punkt.
– Politechnika zdobywał punkty dokładnie w taki sposób, w jaki przed meczem zakładaliśmy, że nie ma zdobywać. Do tego doszły trzy faule Nicka Madraya, które dodatkowo skomplikowały nam rotację – uzasadniał Bartosz Sarzało, trener Decki Pelplin.
– Gratulacje dla drużyny przyjezdnych, którzy na doświadczeniu, „ z autobusu” zagrali z nami, „pobawili się” z nami w pierwszej połowie. Zagrali bardzo agresywnie, podwajali nas, przez co traciliśmy piłki – wtóruje swojemu trenerowi Marcin Dutkiewicz.
To druga kwarta, wygrana przez Politechnikę 28:10, okazała się być decydującą dla losów spotkania. Z Madrayem na ławce Decka nie była w stanie powalczyć w pomalowanym. Weteran Przemysław Szymański był przeszkodą nie do przejścia, widać było również jego doświadczenie w ataku, gdzie spokojnie kontrolował tempo spotkania. Podopieczni Rafała Knapa praktycznie nie popełniali błędów spokojnie budując swoją przewagę.
– Kluczem do naszego zwycięstwa było rozbicie niewygodnej strefy trenera Sarzały: 1-3-1 bądź 1-2-2 w różnych układach. Ani razu nas tym nie zaskoczyli, a przecież wcześniej wygrywali mecze właśnie dzięki tej strefie – mówił Rafał Knap, trener Politechniki Opolskiej na konferencji pomeczowej.
Na przerwę goście schodzili z przewagą dwudziestu „oczek” (31-51) i nic nie wskazywało na to, że pelplinianie mogą jeszcze odwrócić losy spotkania.
Wysokie prowadzenie wyraźnie uśpiło opolan. W ciągu kilku minut ich przewaga stopniała do ośmiu punktów. Zawodnicy Decki Pelplin starali się być bardzo agresywni w defensywie, stąd też ich przechwyty. Na parkiet wrócił Nick Madray, co wyrównało siły pod koszem.
– Udało się nam obronić, dorzucić kilka punktów. Kto wie, jakby się ten mecz potoczył, gdyby zawodnicy z Pelplina zdobyli wtedy punkty – komentuje Rafał Knap.
– Jeżeli chodzi o zaangażowanie, to nie mam do nikogo dzisiaj żadnych pretensji – zaznacza Bartosz Sarzało.
Intensywna trzecia kwarta kosztowała Deckę Pelplin zbyt wiele sił. W ostatniej odsłonie spotkania goście z Opola spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Trener Knap miał ten luksus szerokiej ławki, gdzie rotowanie składem nie obniżało jakości gry jego zespołem (w Pelplinie punktowali wszyscy zawodnicy Politechniki). W zespole beniaminka Paweł Dzierżak ( 20 pkt. i 10 as.) oraz Marcin Dutkiewicz (13 pkt.) schodzili z boiska tylko wtedy, gdy musieli.
Ostatecznie Weegree AZS Politechnika Opolska pokonała Deckę Pelplin 97-80. Pelplinianie kolejny mecz rozegrają u siebie z Dzikami Warszawa (28.11), a Politechnika z Księżakiem Łowicz (w tym samym terminie).
*
Rafał Komenda (22 lata, 200 cm) nie jest już zawodnikiem Decki Pelplin.
Pochodzący z Grajewa skrzydłowy ostatnie trzy sezony spędził w zespole z Pelplina. Najbardziej udane były dla niego poprzednie rozgrywki, gdy w dwudziestu meczach na parkietach drugoligowych zdobywał średnio 10, 6 pkt. przy 5,5 zbiórki na spotkanie. Jeszcze w sierpniu wydawało się, że Komenda dołączy do zespołu mistrza Polski Zastalu Zielona Góra, gdzie przebywał na testach. Ostatecznie wrócił do Pelplina. W obecnych rozgrywkach rozegrał siedem spotkań (6,6 pkt. i 3,9 zb.).
– Klub, czyli zarząd oraz ja jako trener, zdecydowaliśmy się zakończyć współpracę z Rafałem Komendą – mówi Bartosz Sarzało , trener Decki Pelplin.
Daniel Szczypior
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>