Mecz o 3. miejsce
Przedsmakiem przed finałem był mecz o 3. miejsce. Spotkały się w nim przegrane drużyny z półfinałów – Fenerbahce i Olympiakos. Po grze widać było, że stawką jest zaledwie 3. pozycja, a nie trofeum, choć oglądaliśmy ciekawe i dynamiczne spotkanie. W pierwszej połowie znacznie lepszy był Olympiakos, który do przerwy prowadził 48:37.
W trzeciej kwarcie Fenerbahce nie tylko odrobiło straty, ale nawet wyszło na prowadzenie. Olympiakos wrócił szybko do dwucyfrowej przewagi. Jednak w końcówce zwycięstwo greckiej drużyny było zagrożone. Sertac Sanli miał dwa rzuty zza łuku na dogrywkę. Pierwszego nie trafił, a drugi oddał po czasie. Zespół z Pireusu zwyciężył 87:84 i po tym jak rok temu przegrał w finale, teraz uplasował się na 3. miejscu. Z kolei drużyna Sarunasa Jasikeviciusa zakończyła Final Four w Berlinie z dwiema porażkami. Świetny turniej rozegrał Alec Peters, który zdobył 20 punktów. Dla Fenerbahce oczko mniej zanotował Dyshawn Pierre.
Finał dla Panathinaikosu
Ostatnim meczem w sezonie był finał Final Four, a zarazem całych rozgrywek. Po jednej stronie stanął najlepszy po sezonie zasadniczym obrońca tytułu – Real Madryt, a po drugiej Panathinaikos – zespół świetny zbudowany przez Ergina Atamana.
Niespodziewanym bohaterem pierwszych minut został Eli Ndiaye, który zdobył 8 punktów dla Realu. Po chwili oprócz młodego koszykarza zaczęli seriami trafiać inni zawodnicy z Madrytu. Obrońcy tytułu nie przejmowali się tym, że to mecz finałowy i popisali się w pierwszej kwarcie znakomitą skutecznością. W 10 minut rzucili aż 36 (!) punktów. Panathinaikos robił, co mógł, ale i tak miał już 11 oczek straty.
W drugiej kwarcie zespół z Aten poprawił swoją sytuację i po celnej trójce Lucy Vildozy zbliżył się tylko na punkt – 47:48. Real odpowiedział serią 6:0 i jeszcze przed przerwą przekroczył barierę 50 punktów. Po 20 minutach zespół Chusa Mateo prowadził 54:49. Obydwie drużyny miały świetną skuteczność blisko 59% w rzutach za 2 punkty.
Po zmianie stron zmieniła się też inicjatywa na placu gry. Real był bardzo daleki od skuteczności z pierwszej połowy, zdobywając w 10 minut tylko 7 punktów. Panathinaikos odrobił straty i na dłużej objął prowadzenie. Grecki zespół uzyskał nawet 5 oczek przewagi, ale Real wrócił do gry o tytuł na początku czwartej kwarty, kiedy tracił tylko punkt. Kilka akcji później to drużyna Ergina Atamana wypracowała największą przewagę, czyli 8 oczek.
W ostatnich minutach obydwie drużyny zdecydowanie weszły już na najwyższy europejski poziom. Pojedynek na trójki stoczyli wielcy Kostas Sloukas i Sergio Llull. Real zbliżał się do rywali, ale Panathinaikos znów odskakiwał. Na dwie minuty przed końcem po serii 9:0 zespół z Aten miał aż 12 punktów przewagi – 88:76. Ostatnią kwartę ekipa Ergina Atamana wygrała aż 31:19, potwierdzając twierdzenie, że ważne, jak się kończy, a nie zaczyna. Panathinaikos zwyciężył wielki finał 95:80 i zdobył pierwsze trofeum po 13 latach!
Swoje czwarte trofeum wywalczył Kostas Sloukas, który w finale zdobył aż 24 punkty, trafiając 4/4 rzuty za 3 punkty. Jednym słowem – legenda. Swoją wielką wartość potwierdził Kendrick Nunn (21 punktów), który ostatnio podpisał dwuletnią umowę z zespołem z Aten. Do tego 17 oczek dołożył Mathias Lessort. Dla Realu 15 punktów zanotował Dżanan Musa.
Aleksander Balcerowski także cieszy się z mistrzostwa Euroligi. Niestety, w finale, podobnie jak w innych meczach końcówki tego sezonu, nie pojawił się na parkiecie. Polski środkowy był pomijany przez trenera Ergina Atamana. Według doniesień medialnych Balcerowski odejdzie z Panathinaikosu i przejdzie do drużyny z Malagi, która walczy o tytuł mistrza Hiszpanii.