Choć pozycja Panathinaikosu w lidze greckiej jest całkiem pewna (3-1), to wyniki w Eurolidze nie napawały optymizmem. Do wczoraj zespół Ponitki miał tylko jedno zwycięstwo na swoim koncie, przez co okupował dół tabeli. W piątkowy wieczór Grecy pewnie pokonali Baskonię, dzięki czemu nieco polepszyli swoją sytuację.
Lepiej zaczęła ekipa z Hiszpanii, która po kilku minutach od rozpoczęcia meczu prowadziła 12:6. Chwilę później przyjezdni wręcz stanęli w ataku, mieli spory problem ze skutecznością. To wykorzystał Panathinaikos, który po trójce Ponitki osiągnął sześciopunktową przewagę. Druga kwarta to już zupełnie inna historia. Baskonia szybko doprowadziła do remisu, a nawet wyszła na ponowne prowadzenie. Niemal równo z syreną kończącą pierwszą połowę dwa oczka dołożył jeszcze od siebie Pierria Henry – wówczas goście wygrywali 43:38.
W trakcie 15-minutowej przerwy trener Dejan Radonjić musiał zaszczepić w swoich zawodnikach sporo motywacji, bo ci złapali rytm i zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Skuteczna obrona przekładała się na łatwiejsze zdobywanie punktów. Efekt? 67:59 po 30 minutach rywalizacji. Nagły zryw gości już nie nastąpił. Niemal przez całą czwartą kwartę drużyny dzieliła dwucyfrowa różnica. W ostatniej akcji spotkania z dystansu trzy oczka dołożył Mateusz Ponitka, który ustalił wynik meczu – 98:83 na korzyść swojej ekipy.
I to właśnie reprezentant Polski jest najbardziej chwalony za piątkowy występ. 29-latek nie wyszedł w pierwszej piątce, ale spędził na parkiecie ponad 25 minut, zdobywając w tym czasie 15 punktów, 5 zbiórek i 1 asystę. Ponadto, zanotował 3 przechwyty, co było najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników.
Po siedmiu kolejkach Panathinaikos z bilansem 2-5 zajmuje przedostatnie miejsce w euroligowej tabeli. Z kolei ich ostatni rywale – szóste z bilansem 4-3. Kolejny mecz drużyna Ponitki zagra 18 listopada, gdy na wyjeździe zagra z Fenerbahce. W trasę ruszy również Baskonia – ta zmierzy się z Monako. Ten mecz również odbędzie się 18 listopada.