
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Bardzo złe wiadomości usłyszeli w środę kibice Clippers, bo okazało się, że kontuzja kolana, jakiej Kawhi Leonard doznał pod koniec meczu cztery, jest dużo poważniejsza niż początkowo przypuszczano. Na razie klub z Miasta Aniołów czeka aż z kolana zejdzie opuchlizna, ale Clippers boją się, że Leonard zerwał jedno z więzadeł.
Byłby to wielki cios w nadzieje mistrzowskie LAC, ale nawet jeśli diagnoza nie będzie aż tak zła, to Leonarda raczej na pewno w tegorocznych playoffs już nie zobaczymy. Clippers znaleźli się więc w trudnej sytuacji przed meczem numer pięć w Salt Lake City, ale pokazali fantastyczny charakter i pomimo absencji swojego lidera po raz trzeci z rzędu ograli Jazz po świetnym meczu PG13.
Paul George wreszcie odgonił demony przeszłości i zaprezentował się fenomenalnie w mieście, w którym wcześniej miał raczej przykre wspomnienia. Na konto zapisał 37 punktów oraz 16 zbiórek, a do tego dostał świetne wsparcie m.in. od Marcusa Morrisa (25 punktów) czy Reggie’ego Jacksona (22 oczka). Clippers jako drużyna trafili zresztą 51 procent swoich rzutów.
Kluczowa okazała się trzecia kwarta, kiedy to obrona LAC zatrzymała rywala na ledwie sześciu trafieniach z gry. Dzięki temu Clippers wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do końca meczu. Wcześniej przetrwali kanonadę rzutów za trzy – Jazz tylko w pierwszej kwarcie 10 razy trafiali zza łuku, z czego sam Bojan Bogdanovic trafił aż sześć trójek.
Ostatecznie w ciągu pierwszych 24 minut gospodarze trafili 17 rzutów za trzy punkty, ale maszyna zacięła się w drugiej połowie. Jazz w trzeciej kwarcie spudłowali bowiem wszystkie 10 prób zza łuku, co pozwoliło drużynie z Los Angeles odrobić straty. Zawiódł tym razem Donovan Mitchell, który zdobył tylko 21 punktów i trafił zaledwie sześć z 19 rzutów (w tym cztery z 14 trójek).
Tymczasem dla George’a to już trzeci kolejny mecz z dorobkiem co najmniej 30 oczek, a przed Clippers teraz szansa na zamknięcie serii na własnym parkiecie w meczu numer sześć. W środę udowodnili już, że nawet bez swojego lidera są wciąż mocni, choć nie da się ukryć, że to Kawhi był tym, który dawał im największe nadzieje na zdobycie tytułu w tym roku.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>