Wydawało się, że razem z Shaqiem stworzy na Florydzie duet, który podbije NBA. Nie udało się, ale błyskotliwy rozgrywający i tak był jednym z najfajniejszych koszykarzy lat 90.
PLK, Euroliga, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
Z racji wzrostu (201 cm), wszechstronności pozwalającej grać na trzech pozycjach, ale też czystemu talentowi i fantazji, które przekładały mu na efektowne zagrania, był naturalnym następcą Magica Johnsona i jednym najbardziej efektownych koszykarzy ostatniej dekady XX wieku. Do NBA wniósł świeżość, energię i można powiedzieć, że w duecie z potężnym Shaqiem był zapowiedzią nowej ery, przedsmakiem NBA nowego stulecia.
Sukcesów w Orlando nie osiągnął – Magic zagrali w finale w 1995 roku, ale potem z Hardawayem już do niego nie wrócili. Ale klub z Florydy i tak, zresztą jak najbardziej słusznie, postanowił uhonorować swoją byłą gwiazdę. W piątek włączył go do własnej Galerii Sławy – ceremonia odbyła się przed rozpoczęciem piątkowego spotkania z Milwaukee Bucks. Natomiast w niedzielę, w przerwie kolejnego meczu rozegranego w Amway Center przeciwko Golden State Warriors, ma odbyć się specjalna prezentacja, poprzez którą Magic chcą go uhonorować w jeszcze dodatkowy sposób.
https://www.youtube.com/watch?v=ieRZiy5wjeM
Anfernee „Penny” Hardaway dostąpił tego zaszczytu dopiero jako piąty zawodnik w historii organizacji. Do klubu z Florydy trafił w 1993 roku jako wsparcie dla wybranego rok wcześniej Shaquille’a O’Neala. Magic drugi po raz z rzędu przysługiwało w naborze pierwszeństwo wyboru, ale Chrisa Webbera z nr. 1 wzięli tylko po to, by za chwilę odesłać go do Warriors, sprowadzając mierzącego 201 cm wzrostu obrońcę, którego Golden State wybrało z nr. 3.
Hardaway w Orlando spędził sześć pierwszych lat kariery (1993-99), w trakcie których notował średnie na poziomie 19 pkt., 4,7 zb., 6,3 as. i 1,9 prz. Wydawał się idealnym uzupełnieniem składu trenera Briana Hilla. Już w swoim drugim sezonie 1994/95 wspólnie z Shaqiem poprowadzili Magic do najlepszego bilansu w konferencji (57-25), a później w finale Wschodu wyeliminowali powracającego z pierwszej emerytury Michaela Jordana (4-2 w serii).
Mistrzowskie plany pokrzyżował mu wówczas Hakeem Olajuwon i jego Houston Rockets, którzy w wielkim finale nie pozwolili rywalom na ugranie choćby jednego meczu. Rok później Magic dotarli jeszcze do finału konferencji, ale tam z kolei po czterech starciach rewanż wzięły rozgrywające historyczny sezon „Byki”.
Potem z klubu odszedł Shaq, a Hardawaya w kolejnych latach zaczęły trapić kontuzje, które ostatecznie pokrzyżowały świetnie zapowiadającą się karierę. „Penny” kończył ją w Miami Heat, ale wcześniej spędził jeszcze po kilka lat w Phoenix Suns i New York Knicks.
Niezwykła kolekcja zegarków dla fanów NBA >>
Mateusz Orlicki