Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Phoenix Suns mają na koncie już dwie wygrane w tegorocznych finałach, a więc można powiedzieć, że są już połowie drogi – potrzeba im jeszcze dwóch zwycięstw, by móc cieszyć się z pierwszego w historii klubu mistrzostwa. Na nic fantastyczna postawa Giannisa Antetokounmpo, który mimo kontuzji kolana bardzo szybko wrócił do gry na znakomitym poziomie.
Grek zapisał na konto 42 punkty i 12 zbiórek, a szczególnie w trzeciej kwarcie dominował pod koszem Suns. Tylko w trzeciej odsłoni zdobył zresztą aż 20 oczek, ale koniec końców po raz kolejny zabrakło mu wsparcia kolegów. Słabo wypadł Jrue Holiday, jeszcze gorzej Khris Middleton. Najwięcej pomocy zaoferował Pat Connaughton, a w ten sposób Kozły w finałach nie zwyciężą.
Tym bardziej że Suns po raz kolejny pokazali dobry, zespołowy basket. Spisał się oczywiście Chris Paul (23 punkty), świetnie zagrał Devin Booker (31 oczek), ale prawdziwym bohaterem Phoenix okazał się Mikal Bridges. Skrzydłowy pokazał bardzo wszechstronny wachlarz zagrań i ostatecznie zakończył zawody z dorobkiem 27 punktów, czym walnie przyczynił się do wygranej Słońc.
A nie był to wcale do Suns taki łatwy mecz, bo rywal od początku meczu zmienił nieco podejście względem pierwszego spotkania. Bucks dużo częściej atakowali pomalowane i już po 12 minutach mieli 20 punktów spod kosza. Gospodarze natomiast tym razem postawili na rzuty za trzy – w całym meczu trafili dokładnie 50 procent swoich 40 rzutów z dystansu.
Siedem trójek trafił wspomniany Booker, a jego trafienia w czwartej kwarcie były z pewnością rzutami wielkiej wagi. Teraz seria finałowa przenosi się do Milwaukee, gdzie Bucks muszą obronić swój parkiet – w przeciwnym razie mogą stracić szanse na dalszą walką. Do tego trzeba będzie jednak nie tylko świetnego Giannisa, ale też lepszej gry jego kolegów.
Słońca do Wisconsin już na pewno polecą w osłabieniu, bo z powodu zerwanego więzadła w kolanie z gry wypadł Dario Sarić – do jego kontuzji doszło w pierwszej połowie pierwszego meczu. Na domiar złego w trakcie drugiego pojedynku urazu kolana doznał także Torrey Craig, który nie był w stanie samemu zejść z parkietu. Pojedynek numer trzy finałów w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>