PRAISE THE WEAR

Piątka 1. kolejki: Dracarys i ogień na 30 punktów

Piątka 1. kolejki: Dracarys i ogień na 30 punktów

Dragić, Bogdanović, Szwied, Szengelija i Markkanen – to naszym zdaniem najlepsza piątka 1. kolejki EuroBasketu.

Bogdan Bogdanović (fot. FIBA.com)

Kolekcja butów LeBrona Jamesa – co za modele! >>

Pierwsza piątka:

Goran Dragić (Słowenia) – 30 punktów, 12/23 z gry, 5/5 z wolnych, 4 asysty
Gdy w słyszymy „Dracarys” w „Grze o Tron”, smoki zieją ogniem, „Dragon” Dragić zapalił się na samym początku meczu z Polską i nie zgasł do końca. Reprezentacyjną karierę chce skończyć sukcesem i tę wielką motywację było widać na inaugurację. Zagrał przeciwko nam świetnie.

Bogdan Bogdanović (Serbia) – 30 punktów, 9/17 z gry, 9/10 z wolnych
Już korzysta na tym, że w jego zespole nie ma Milosa Teodosicia – owszem, Serbia siłą podkoszowych stoi, ale Bogdan na obwodzie potrafi czynić cuda. W piątek wybił z łotewskich głów marzenia o wygranej.

Aleksiej Szwied (Rosja) – 22 punkty, 5/10 z gry, 8/8 z wolnych
W meczu z Turcją miał aż 7 strat, z czego kilka irytująco prostych, ale ten seryjny zabójca, strzelec bez psychiki, był bezbłędny w kluczowym momencie. Pół minuty przed końcem było tylko 69:68 dla Rosji, a Turcja grała dobrą akcję w obronie, ale Szwied trafił przeczystą trójkę sprzed nosa Sinana Gulera. Game over, gospodarz uciszony.

Tornike Szengelija (Gruzja) – 29 punktów, 9/17 z gry i 10/14 z wolnych
Przebojowy skrzydłowy trzymał wynik w drugiej kwarcie, gdy Litwa prowadziła, a potem był świetny na początku czwartej. W ostatniej części miał moment, w którym zdobył 8 punktów z rzędu dla Gruzji – jego zespół sprawił niespodziankę, wygrał 79:77.

Lauri Markkanen (Finlandia) – 22 punkty, 9/15 z gry i 7 zbiórek
Kluczowy gracz gospodarzy w najbardziej zaciętym meczu 1. kolejki mistrzostw. W czwartej kwarcie wykonał efektowną dobitkę, potem trafiał z dystansu, kręcił rywalami w polu trzech sekund. Udowodnił, że słusznie widzi się w nim gwiazdę europejskiego basketu, a może i NBA.

Druga piątka:

Denis Schroder (Niemcy) – 32 punkty, 11/20 z gry, 7 asyst
Nikt w 1. kolejce nie zdobył więcej punktów niż on, rozgrywający Atlanta Hawks rozmontowywał ukraińską obronę i poprowadził swój zespół do wygranej. Oceniamy go niżej niż Dragicia, bo jednak Polska była potencjalnie silniejszym rywalem niż Ukraina.

Sam Van Rossom (Belgia) – 19 punktów, 4 zbiórki, 5 asyst
Mecz z Wielką Brytanią nie był starciem potentatów, ale dla obu zespołów był szalenie ważny, bo w trudnej grupie D ciężko będzie im wygrywać inne mecze. I doświadczony Van Rossom bardzo dobrze poprowadził Belgów do zwycięstwa 103:90.

Tomas Satoransky (Czechy) – 20 punktów, 13 zbiórek, 6 asyst
Świetny dyrygent w zwycięskim meczu z Rumunią. Dla osłabionych Czechów spotkanie z gospodarzem wcale nie musiało być łatwe, ale dzięki graczowi Washington Wizards – jednak takie było.

Cedi Osman (Turcja) – 28 punktów, 7 zbiórek, 7 przechwytów
Statystyki miał lepsze niż Szwied, który grał przeciwko niemu, przez większość spotkania spisywał się lepiej niż Rosjanin – wybierał piłki w obronie, wyprowadzał kontry, trafiał. Ale w kluczowych momentach zabrakło mu sił i gdy Szwied wygrywał mecz, Osman pudłował z kontry.

Timofiej Mozgow (Rosja) – 20 punktów, 9 zbiórek i 2 bloki
Filar rosyjskiej drużyny w najtwardszym meczu 1. kolejki – ciężko powiedzieć, że wokół niego kręciła się gra Rosji, ale też Mozgow zrobił wiele pożytecznego dla swojej drużyny. M.in. wyfaulował Semiha Erdena, który wykonał kawał dobrej roboty dla Turcji. Miał najlepsze wśród Rosjan +9.

Kolekcja butów LeBrona Jamesa – co za modele! >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami