Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Gdy już zdawało się, że Asseco Arka Gdynia na dobre odjedzie rywalom w czwartek w Dąbrowie Górniczej, to sygnał do ataku dał Mike Lewis. Jego trafienie na koniec trzeciej kwarty zmniejszyło straty MKS-u do pięciu oczek i dało gospodarzom nadzieje na odwrócenie losów tego spotkania. Kluczowe okazały się kolejne minuty czwartej kwarty i świetna postawa Lewisa.
To on zdobywał bowiem kolejne punkty dla ekipy z Dąbrowy Górniczej, która zrywem 16:2 w czwartej kwarcie nie tylko odrobiła straty, ale też uzyskała prowadzenie, którego nie oddała już do końca spotkania. Lewis ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 32 punktów (10/16 z gry, 5/8 za trzy), a ważne trafienia w ostatniej odsłonie dołożyli też Czujkowski czy Małgorzaciak.
Arka tymczasem w czwartej kwarcie zaliczyła swoje najsłabsze w tym meczu minuty w ataku i ostatecznie zdobyła w tej odsłonie 19 punktów przy aż 35 oczkach po stronie rywala. Od stanu 79:72 na niecałe sześć minut przed końcem goście do końca spotkania trafili już tylko trzy rzuty, a Novak Musić spudłował na dokładkę jeszcze dwa rzuty wolne w ważnym momencie meczu.
Gospodarzom nie przeszkodziła nawet absencja rozgrywającego Caio Pacheco oraz słabszy występ DJ Fennera, który trafił tylko trzy z 11 rzutów z gry. MKS popełnił także aż 18 strat, ale udało mu się zdominować tablice, zaliczając w całym meczu 12 zbiórek w ataku (z czego cztery padły łupem Jospia Sobina, który do siedmiu zebranych piłek dołożył jeszcze 16 oczek).
W drużynie przyjezdnych pięciu zawodników zdobyło 10 lub więcej punktów, a najlepszym strzelcem z dorobkiem 18 oczek był Anthony Durham. Zabrakło w tym spotkaniu Arce kontuzjowanego Jacobiego Boykinsa. Sam wynik meczu nie miał już większego znaczenia dla obu ekip w kontekście miejsca w tabeli – ani jednym, ani drugim nie grozi już walka o utrzymanie, jak i faza play-off.
TK
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>