Przed tym meczem sytuacja Besiktasu była naprawdę trudna. Najmniej zwycięstw w lidze spośród wszystkich drużyn tylko to potwierdzało. Może się jednak okazać, że lekiem na całe zło okaże się Michał Sokołowski, którego trener Milicić zdołał namówić do gry w swoim zespole. 30-latek świetnie spisywał się we włoskim Treviso, a jego dotychczasowy klub długo nie chciał zgodzić się na transfer. W końcu jednak się udało.
Starcie rozpoczęło się sensacyjnie, bo od fenomenalnej serii w wykonaniu Besiktasu – 18:0! Tempo później oczywiście zwolniło, natomiast wynik wciąż był korzystny dla drużyny Milicicia. Po pierwszej kwarcie zespół ze Stambułu prowadził 18:8. Co ciekawe, Konyaspor podczas tego spotkania nie wygrywał choćby przez sekundę, cały czas musiał gonić wynik. Gdyby wziąć pod uwagę tylko drugą połowę, przewaga Besiktasu tylko przez moment nie była dwucyfrowa. To pokazuje, jak jednostronne było to spotkanie. Ostatecznie zespół prowadzony przez Igora Milicicia wygrał 77:60.
W meczu z Konyasporem zadebiutował Michał Sokołowski. Otrzymał sporo szans od nowego-starego szkoleniowca – spędził na parkiecie aż 26 minut. W tym czasie zdobył 5 punktów, 2 zbiórki i 1 asystę. Najlepszym punktującym Besiktasu był Jordan Usher – autor 19 oczek.
Zwycięstwo zawodników ze Stambułu tylko na moment poprawiło ich sytuację w tabeli. Bezpośrednio po meczu znajdowali się poza strefą spadkową, jednak już teraz do niej wrócili za sprawą niekorzystnych dla nich wyników na innych tureckich parkietach. Obecnie Besiktas ma bilans 4-12 i wciąż walczy o utrzymanie w ekstraklasie.