
fot. Andrzej Romański / plk.pl
Można to śmiało powiedzieć – Legia w tym sezonie grała w kratkę. Mecze naprawdę udane przeplatała słabymi. Łączyła występy w Orlen Basket Lidze i FIBA Europe Cup. Na krajowym podwórku była w stanie wygrać maksymalnie trzy mecze z rzędu. Do takiej sytuacji doszło na przełomie listopada i grudnia, gdy Legia pokonała kolejno: Sokół, MKS i GTK. Wypada jednak napisać także o porażkach. Bo gdy przegrywała, to… również nie seriami. Były to pojedyncze mecze.
Jeszcze do wczoraj, warszawianie mieli na koncie zaledwie jedną ligową przegraną w 2024 roku – 13 stycznia z Dzikami. Poza tym, wygrali z Zastalem, Czarnymi i Spójnią. Jednak gdy doszło do ponownego starcia ze Stalą, znów górą była ekipa Andrzeja Urbana. Jak się okazuje – to przelało czarę goryczy.
W niedzielny wieczór w mediach społecznościowych warszawskiego klubu pojawił się krótki komunikat. Wynika z niego, że 49-latek został odsunięty od prowadzenia pierwszej drużyny. Nie ma tutaj słowa o rozwiązaniu kontraktu, natomiast ostatnie zdanie o treści “dziękujemy trenerowi Kamińskiemu za jego pracę i wkład w sukcesy Legii Warszawa” raczej przekreśla dalszą współpracę.
❗ Komunikat Klubu 👉 https://t.co/bX9OWgLKwJ #plkpl #legia #legiawarszawa #legiakosz
— Legia Kosz (@LegiaKosz) February 4, 2024
“W najbliższych meczach zespół poprowadzi tymczasowo jego asystent, Marek Popiołek” – czytamy w komunikacie. A co dalej? Być może Marek Popiołek pozostanie głównym trenerem, w końcu miał już okazję sprawdzić się w tej roli. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że Legia już w środę zmierzy się w arcyważnym starciu ze Sportingiem w FIBA Europe Cup. Od tego rezultatu zależy ewentualny awans do kolejnej rundy rozgrywek! Z kolei 11 lutego, czyli za tydzień, warszawianie zmierzą się w Gdyni z Arką. To będą ciekawe dni!