Bilans 0-3, kiepska obrona – z tego na pewno nie można być zadowolonym. Jednak nie ma co panikować. Gra reprezentacji Polski potrzebuje wielu poprawek, ale spotkanie z Niemcami pokazało, że jest też kilka powodów do optymizmu.

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Bilans 0-3 na turnieju w Hamburgu jest lekkim rozczarowaniem, szczególnie porażka z osłabionymi Węgrami Polakom zdarzyć się nie powinna. Mimo wszystko to jednak nie wyniki były najważniejsze, a to co mogliśmy zobaczyć na parkiecie.
Usprawiedliwiając nieco naszą reprezentację można stwierdzić, że jest ona na innym etapie przygotowań niż pozostałe zespoły. Mike Taylor wciąż szukał nowych rozwiązań (szczególnie w dwóch pierwszych meczach) i eksperymentował z rotacją, co na końcu odbijało się na rytmie i płynności gry.
Rotacja w meczu z Niemcami przypominała tę, jaką będziemy widzieć w Chinach, co od razu przełożyło się na o wiele lepszą grę, szczególnie po atakowanej stronie boiska. Gospodarze turnieju ostatecznie odrobili straty i pokonali Polaków, jednak musieli liczyć na fantastyczny fragment swojego lidera, Dennisa Schrodera, który zdobył 33 punkty i rozdał 9 asyst. Umówmy się – żaden zespół z naszej grupy na mundialu nie ma takiego gracza.
Co więcej, w naszym najlepszym spotkaniu na tym turnieju nie zagrał A.J. Slaughter, w teorii lider kadry i gracz, na którym będziemy mocno polegać w ataku. Po słabszym meczu z Węgrami bardzo udany mecz rozegrał Mateusz Ponitka, z którym na parkiecie przeciwko Niemcom byliśmy +2.
Cieszy także zupełnie inna energia, z jaką wyszli na ostatnie spotkanie Polacy. Nie pękliśmy fizycznie, co będzie bardzo ważne w meczach z naszymi grupowymi rywalami. Przewagę umiejętności i talentu w składzie nad Wenezuelą, czy Wybrzeżem Kości Słoniowej mamy, trzeba będzie tylko to udowodnić w twardej i bardzo fizycznej grze.
Defensywne kłopoty
Nadal jednak jest sporo rzeczy, które wymagają poprawy. Mowa tu głównie o obronie, która nie była najlepsza w dwóch pierwszych spotkaniach, a i przeciwko Niemcom było sporo błędów, na szczęście nie zawsze wykorzystywanych przez nieskutecznych rywali.
Szwankuje komunikacja, nie zawsze dobrze radziliśmy sobie z obroną pick and rolla, eksperymentując z wyborem sposobu jego defensywy. Bardzo dużą rolę odgrywają tutaj podkoszowi, którzy muszą nieco lepiej czytać grę, szczególnie że przy specyfice naszych rozgrywających nie za bardzo możemy zmieniać krycie.
Ten problem można rozwiązać poprzez ustawienie chociażby Mateusza Ponitki w obronie na kozłującym rywali. Ten pomysł wypalił chociażby w Pradze, gdzie Mateusz w drugiej połowie z Czechami zdecydowanie ograniczył poczynania Tomasa Satoransky’ego.
Bardzo ważne w przypadku gry w naszej grupie będzie walka na tablicach. Niemcom pozwoliliśmy na 12 zbiórek w ataku – to jednak trochę za dużo. W zastawianie i pomoc podkoszowym musi zaangażować się tak naprawdę każdy, co także powinno pomóc w szybszym przejściu do ataku.
Pozytywy w ataku
Gdy tylko większe minuty otrzymali gracze pierwszej piątki, czy kluczowi rezerwowi, Polacy z miejsca zaczęli grać w o wiele lepszym tempie. Atak był na tyle skuteczny, że wygraliśmy pierwszą połowę z mocnymi Niemcami 44:36, ale było to po części efektem aż 16 minut (z 20) na parkiecie Łukasza Koszarka, Mateusza Ponitki i Damiana Kuliga.
Żwawsze przejście z obrony do ataku, agresywniejsze atakowanie dobiegającego obrońcy czy rzuty w pierwsze tempo – to w końcu wyglądało na miarę możliwości i talentu jakim dysponują nasi reprezentanci.
Jednak mówimy raczej o fragmentach, czy wręcz momentach we wcześniejszych spotkaniach, a nie o całym obrazie gry. Wciąż zdarzają się minuty, w których gramy bardzo statycznie, co na końcu skutkuje trudnymi rzutami lub postawieniem niektórych graczy w niekomfortowej sytuacji, jak np. Adama Hrycaniuka tyłem do kosza na kilka sekund przed końcem akcji.
Na końcu jednak z ataku można być umiarkowanie zadowolonym, powoli się to wszystko dociera. Zdecydowanie więc poprawek w grze należy oczekiwać po bronionej stronie boiska.
Kolejny sprawdzian naszej reprezentacji już w środę. O 18:30 w Lublinie zmierzymy się Holandią. Transmisja w TVP Sport.
Grzegorz Szybieniecki