Boisko wszystko zweryfikuje, ale trzeba powiedzieć sobie wprost – drużyna z Torunia zmieniła status z “jeden z faworytów PLK” na “największy faworyt PLK”. Powrót Damiana Kuliga do Polski to sukces Polskiego Cukru i całej ligi, jednocześnie porażka Stelmetu.
Nike Kyrie 5 “Bred” – w takich butach się teraz gra! >>
1. Damian Kulig to gracz bardzo dobry, ale skóry na niedźwiedziu nie ma co dzielić. Wiosną przekonamy się, jak w Toruniu poradzili sobie z ułożeniem drużyny i wytrzymaniem presji. Tak, presji – Polski Cukier stał się teraz głównym faworytem do złota, niezależnie od faktu, czy się do tego głośno przyzna.
Pół drużyny to reprezentanci Polski lub gracze na poziomie zbliżonym do kadry, trzon zespołu gra ze sobą od kilku lat, zestaw paszportów PL jest najbogatszy w lidze, trafiono z transferami cudzoziemców, trener Dejan Mihevs robi dobrą robotę. Brak mistrzostwa będzie już pewnym rozczarowaniem, a brak finału będzie dużą porażką.
2. Decyzję Damian Kuliga o powrocie do Polski można zrozumieć. We właściwym momencie ogarnął swoją karierę i formę fizyczną, wyrobił sobie markę w PLK i europejskich pucharach, wyjechał do silnej ligi, gdzie utrzymywał się przez kilka lat w dobrych (i dobrze płacących) klubach.
Wciąż jest graczem w sile wieku (niecałe 32 lata), więc ma potencjał, aby przez jeszcze przynajmniej kilka sezonów być gwiazdą, także finansową, w PLK. Poza czysto sportowymi aspektami – wrócił do miasta, w którym mieszka. Dłuższe życie w Turcji dla Europejczyka, nawet i w Stambule, jest jednak sporym wyzwaniem.
3. Pozyskanie kolejnego polskiego gracza to oczywisty sukces sportowy i marketingowy Polskiego Cukru. Najlepsza promocję stanowią oczywiście boiskowe zwycięstwa, ale od początku sezonu o “Piernikach” jest głośno – a to efektowna, nawet jeśli przegrana, walka o puchary, a to Przemysław Karnowski, teraz Kulig.
Nie można przeoczyć faktu, że Damian podpisał kontrakt na 1.5 roku, będzie zatem – z choćby Aaronem Celem – po sezonie bardzo mocną podstawą do budowania polskiego składu na następne rozgrywki. Mądra polityka i dużo lepsza sytuacja, niż u części konkurentów do medali (np. Ostrów, Włocławek), gdzie co wakacje trzeba budować drużyny praktycznie od nowa.
Przy okazji sukcesów “Pierników” męczy już trochę mówienie i czytanie o ich jakichś nadzwyczajnych osiągnięciach organizacyjnych i wizerunkowych. Przecież w klubie z Torunia jest po prostu normalnie.
4. Poza kurtuazyjnymi wypowiedziami Damiana Kuliga, nie wiemy tak naprawdę, co definitywnie skłoniło go do wybrania Polskiego Cukru. Cokolwiek to było, stało się jednoczesną porażką Stelmetu, który nie ukrywał chęci na ściągnięcie świetnego Polaka do siebie.
Jeszcze 2-3 sezony temu taka sytuacja była nie do pomyślenia – Stelmet mógł mieć każdego polskiego gracza, którego zechciał. Teraz nie jest już wymarzoną, ligową destynacją; nie jest klubem, w którym – przypominając klasyka – “każdy chce grać”. W Zielonej Górze pretensje w dużej mierze powinni mieć do samych siebie. Zresztą obecny skład zespołu, ciągłe zmiany zawodników i styl gry nie sugerują, póki co, że wyciągnięto tam konstruktywne wnioski z ubiegłorocznej porażki.
5. Kadra! Polska reprezentacja jest bardzo blisko awansu do Mistrzostw Świata w Chinach, a Damian Kulig jest zbyt dobrym zawodnikiem, aby o niego nie powalczyć. Zwłaszcza, że teraz będzie dostępny na miejscu, a rotacja na pozycjach 4-5 w zespole Mike’a Taylora, także z racji kontuzji, jest mocno ograniczona.
Oczywiście, pamiętamy, że to sam Damian ostatnio rezygnował z przyjazdów na zgrupowania reprezentacji. Miał m.in. swoje, w pełni zrozumiałe powody rodzinne. Ale też słychać było nieoficjalnie, że poza tymi argumentami, także nie wszystkie sytuacje wewnątrz kadry mu się podobały. Cokolwiek to było, trzeba z nim znów pogadać i spróbować ponownie przekonać do gry w biało – czerwonych barwach.
Tomasz Sobiech
Nike Kyrie 5 “Bred” – w takich butach się teraz gra! >>