Starczy “dobrych trzech kwart” i “wypuszczonych z rąk okazji”. Polacy potrafili wykorzystać słabości Chorwacji i pokonali faworytów. Świetne występy zaliczyli Adam Waczyński, Kamil Łączyński i Adam Hrycaniuk.
Oficjalne produkty reprezentacji Polski – tylko w Sklepie Koszykarza >>
Droga do ewentualnego awansu na Mistrzostwa Świata wciąż jest bardzo daleka – zapewne trzeba będzie wygrać minimum 3 z pozostałych 4 spotkań. Ale dzięki poniedziałkowej wygranej z Chorwacją (relacja TUTAJ >>) cel znów wydaje się możliwy do osiągnięcia dla koszykarzy reprezentacji Polski.
Jeśli chodzi o całość drużyny i sztabu, warto podkreślić, że wreszcie wykorzystaliśmy szansę – nie grając wielkiego meczu zgarnęliśmy punkty. Kolosalna różnica w porównaniu z “pięknymi porażkami“. Rywal nie był w najlepszej dyspozycji, poza graczami NBA, Chorwaci sprawiali wrażenie dość przypadkowej grupy zawodników, często grającej chaotycznie. Nasza kadra tym razem utrzymała solidną jakość gry do końcowej minuty, a ostatnie akcje zagrała wręcz po profesorsku. Oby tak częściej.
Były też złe momenty – często zbyt statycznie i bez pomysłu taktycznego graliśmy w ataku, zdarzały się poważne błędy w obronie, jak choćby pomoc udzielana od najgroźniejszych strzelców. Za łatwo też roztrwoniliśmy większość przewagi w końcówce.
Jak zaś w drugim meczu wrześniowego okienka wypadli poszczególni gracze?
Adam Waczyński – wreszcie lider w ataku na poziomie, jakiego oczekiwaliśmy od kogoś, kto kto od kilku lat gra na europejskim szczycie. Na początku meczu potrafił zaliczyć 2 trafienia z faulem, potem 4 razy trafił rzuty za 3 punkty, w bardzo ważnych momentach. Łącznie 21 punktów i 3 zbiórki, 7/12 z gry – z “Wacy” na takim poziomie można być zadowolonym.
Mateusz Ponitka – statystycznie nie wypadł może, jak na jego standardy, imponująco (12 pkt., 4 zb, 4 asysty), ale trzeba też docenić wysiłek w obronie przeciwko Bogdanoviciowi. I to Ponitka w 4. kwarcie trafił bardzo ważną trójkę, dającą Polsce prowadzenie, które udało się utrzymać do końca. Zaliczył kilka nieudanych zagrań, gdy musiał rozgrywać (4 straty), ale pretensji w takich sytuacjach nie można mieć tylko do niego.
AJ Slaughter – gdy strzelec nie trafia, trudno oceniać go wysoko. Amerykanin zrehabilitował się jednak i bardzo przydał w końcówce, także trafiając ważną trójkę w ostatniej kwarcie (2/7 w meczu) i perfekcyjnie wykorzystując rzuty wolne w ostatnich sekundach. Slaughter grą w tym okienku odzyskał sporą część przychylności kibiców, oby pojawił się na następnych meczach i był w podobnej dyspozycji.
Adam Hrycaniuk – doskonały występ środkowego Stelmetu, więcej na temat jego gry napisaliśmy TUTAJ>> Jego 14 punktów i 9 zbiórek przeciwko rywalom z NBA po prostu budzi szacunek.
Kamil Łączyński – to było jego okienko. Kapitan Anwilu także po wakacjach utrzymuje wysoką formę, którą pokazał w ostatnim playoff. Tym razem rzuty nie wpadały, ale “Łączka” bardzo dobrze kreował kolegów (6 asyst) – po dwójkowych akcjach i jego idealnych podaniach punktowali Hrycaniuk i Krzysztof “Kamil” Sulima.
Aaron Cel – wyraźnie lepszy występ gracza “Pierników” niż w spotkaniu z Włochami. Trafił trójkę, zaliczył mocne wejście na kosz, miał też 5 zbiórek i 3 asysty.
Krzysztof Sulima – godny zmiennik Adam Hrycaniuka, drugi pozytywny występ debiutanta w kadrze. Nie boi się grać, nie stroni od walki, ma oczywiście swoje ograniczenia, ale pokazał, że warto rozważyć jego kandydaturę także w kontekście następnych zgrupowań.
Michał Sokołowski – mogło umknąć Waszej uwadze, ale iskra z ławki tym razem zadziałała. “Sokól” trafił 2 ważne, trudne rzuty – raz po karkołomnym, nieco szalonym wejściu, później trudny rzut z dystansu pod presją.
Tomasz Gielo – tym razem nieudany mecz rezerwowego skrzydłowego. Rzuty nie wpadły, w obronie było kilka błędów; 1 zbiórka przez 15 minut na parkiecie.
Karol Gruszecki, Mikołaj Witliński – pokazali się tylko na 3-minutowe epizody, nie można obiektywnie oceniać.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
Oceny po meczu z Włochami TUTAJ >>
TS
Oficjalne produkty reprezentacji Polski – tylko w Sklepie Koszykarza >>