Jedna z bardziej ofensywnych drużyn w lidze na własnym parkiecie nie zdobyła nawet 60 punktów. Dobra w obronie Polpharma wygrała z Kingiem w Szczecinie 67:58.

PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
Polpharma zaczęła od niezłej obrony, ale problemy Kinga w dużej mierze wynikały też z widocznego zdenerwowania. Psychologiczne eksperymenty przełożyły się na drżące ręce i goście z Kociewia zaczęli od prowadzenia 17:10. Mieli sporą przewagę przede wszystkim pod koszem, gdzie Marynas Sajus (10+9) dominował nad wysokimi ze Szczecina. W pierwszej połowie łatwo punktował też niezniszczalny Marcin Flieger (11 pkt., 5 as.)
Wilki nieco obudził wchodzący z ławki, żwawy Travis Releford. Dobrą zmianę w drugiej kwarcie dał również Jakub Garbacz. Mocniejsza obrona na obwodzie (aktywny Russell Robinson) zaczęła sprawiać Polpharmie sporo kłopotów i gospodarze wrócili do gry. Do przerwy było 35:37.
W drugiej połowie podopieczni Marka Łukomskiego zaczęli nawet grać dobrze. Swoje robili weterani – dwie ważne trójki z rzędu trafił Robert Skibniewski, dobre wejścia na kosz zaliczał Marcin Dutkiewicz. Teraz to Polpharma zaczęła mieć problemy ze zdobywaniem punktów.
I te problemy miała w sumie do końca, nie grzesząc ani skutecznością, ani pomysłami w ataku. Wygrała, bo potrafiła wybronić kilka najważniejszych posiadań w meczu. Ostatnie minuty po stronie Kinga to niemal wyłącznie bezradna kanonada z dystansu. Efekt? Raptem 8 zdobytych w decydującej kwarcie.
Goście dla odmiany najważniejszą trójkę trafili – Thomas Davis coraz częściej sprawia, że Michael Hicks odchodzi w zapomnienie. Anthony Miles w ostatniej minucie najpierw wybrał piłkę z kozła Russellowi Robinsonowi, a potem zebrał kluczową piłkę w ataku. Szansę dał mu Skibniewski, który kompletnie zapomniał o zastawieniu rzucającego Amerykanina.
Polpharma wciąż z szansami na playoff, a King połyka kolejną żabę – nie dość, że stracił wizerunkowo na zamieszaniu w środku tygodnia, to jeszcze wszystko skończyło się fatalną grą i porażką w bardzo ważnym meczu.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS