
Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
King do Torunia przyjechał mocno osłabiony – z gry w tym meczu wyłączeni byli Dustin Ware i Dominik Wilczek. Mimo to szczecinianie w pierwszej kwarcie imponowali skutecznością, a zwłaszcza Cleveland Melvin.
Amerykanin po 10 minutach spotkania miał już 14 punktów na koncie. Melvin trafiał rzuty z półdystansu i dystansu, ale także nie mylił się bliżej obręczy. Torunianie mieli kłopoty w obronie, ale nadrabiali w ataku, gdzie świetnie wyglądał Chris Wright – 21:21 po pierwszej kwarcie.
W drugiej części meczu zaczęły się dla gości schody. Zastępujący Dustina Ware’a w roli lidera i rozgrywającego Isaiah Briscoe był bardzo aktywny, starał się atakować kosz, jednak fizyczność obrońców skutecznie uniemożliwiała mu zdobywanie punktów.
Polski Cukier wyszedł na dwucyfrowe prowadzenie i zaczynał kontrolować wydarzenia na parkiecie. Torunianie mogli liczyć na dobre minuty rezerwowych – Alade Aminu i Jakuba Schenka. Polski rozgrywający w samej pierwszej połowie zdobył 10 punktów, a jego zespół prowadził 51:38.
Po przerwie gospodarze jeszcze mocniej dokręcili śrubę. W ataku na pierwszy plan wysunął się Damian Kulig, który skutecznie wykańczał podania partnerów i po trzech kwartach miał już na koncie 13 oczek.
King w ofensywie bił głową w mur – wejścia na kosz Briscoe nadal nie był skuteczne (w trzeciej kwarcie wyleciał z parkietu za 5 fauli), a strzelcy na obwodzie wciąż dobrze kryci. Zespół prowadzony przez Sebastiana Machowskiego raz jeszcze potwierdzał, dlaczego jest w samym czubie ligi jeśli chodzi o efektywność defensywną.
Polski Cukier rozpoczynał czwartą kwartę z 26-punktowym prowadzeniem. W końcówce nic już złego torunianom stać się nie mogło, choć goście zdołali jeszcze zaliczyć serię punktową i nieco zniwelowali straty. Twarde Pierniki ostatecznie wygrały z Kingiem 103:73.
Pełne statystyki znajdziesz TUTAJ>>.
GS
.