– Grając w I lidze zgłosimy się do europejskich pucharów. A potem chcemy budować naprawdę mocny klub i zespół – taki, jak miał Ryszard Krauze, gdy jego Prokom walczył o ćwierćfinał Euroligi – mówi Dominik Kotarba-Majkutewicz, szef drugoligowego R8 Basket AZS Politechnika Kraków.
PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
Wygląda na to, że to nie żarty, tylko plan. Krakowski biznesmen, właściciel sieci stacji paliw R8 Dominik Kotarba-Majkutewicz, w rozmowie z PolskiKosz.pl powtarza to kilkakrotnie. – Nie potrafię podać szczegółów – do jakiego pucharu się zgłosimy i jak będziemy o niego walczyć, ale to pewne w 100 proc. – zapowiada.
Gra w Europie w 2017 roku to oczywiście tylko kroczek do celu, który jest zdecydowanie bardziej ambitny. – Myślę, że I ligę przejdziemy bez większych problemów, wygramy wszystkie lub prawie wszystkie mecze. Awansujemy do ekstraklasy z ambitnym założeniem walki o największe sukcesy. Chcemy budować naprawdę mocny klub i zespół – taki, jak miał Ryszard Krauze, gdy jego Prokom walczył o ćwierćfinał Euroligi – dodaje Kotarba-Majkutewicz.
W tej chwili jego R8 Basket AZS Politechnika Kraków zajmuje pierwsze miejsce w grupie C II ligi. W środę wygrał 90:50 na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, ma bilans 20-1, w naszym drugoligowym rankingu sił jest na pierwszym miejscu. Brak awansu do I ligi będzie katastrofą.
I w sumie nic dziwnego, że szef klubu już planuje to, co będzie w przyszłym sezonie. Choć rozmach jego planów jest zadziwiający. – Mam nadzieję, że za kilkanaście miesięcy porozmawiamy w innych okolicznościach, zaśmiejemy się i przyzna pan, że to ja miałem rację – mówi nam krakowianin.
Budżet? Jaki budżet?!
Jak dostać się do europejskich pucharów? Od kiedy polskie kluby przestały się do nich garnąć, liga i związek nie przedstawiają w tej kwestii żadnych regulacji. W marcu FIBA Europe ma poinformować krajowe federacje, jaki będzie format pucharowych rozgrywek w sezonie 2017/18, a PZKosz za sprawą PLK prześle te informacje klubom.
Chętni powinni zgłosić się do związku, a w PZKosz usłyszeliśmy, że przeciwwskazań nie ma i teoretycznie możliwe jest, by w pucharach kraj reprezentował klub z I ligi. Ostateczną decyzję podejmie właśnie związek.
Europejskie puchary podczas gry na zapleczu ekstraklasy, to wcale nie taka mrzonka. To raczej kwestia budżetu i logistyki, a patrząc na obecny R8 Basket, nie będzie to żadnym problemem. Drużyna ma wszystko, czego potrzeba, a będzie miała więcej. Drugoligowy klub ma podobno milion złotych budżetu, zresztą pytam jego właściciela, czy to rzeczywista liczba?
– Ale my nie mamy czegoś takiego, jak budżet – odpowiada Kotarba-Majkutewicz. – To nie jest tak, jak w większości klubów, że mamy konkretne pieniądze i założenie, na co je wydawać. My wydamy tyle, ile trzeba, żeby zrealizować cel. Zrobimy wszystko, żeby wygrywać.
Wypełnić Tauron Arenę
Kotarba-Majkutewicz w kosza grał jako nastolatek, teraz grywa amatorsko, ale zdecydowanie bardziej pochłaniają go rajdy oraz sporty walki. Właściciel R8 sam się ściga, sam walczy. – Ja jestem ambitny, a w sporcie, to już szczególnie. Zawsze chcę walczyć o najwyższe cele – mówi.
Do ligowej koszykówki trafił, jak przyznaje, trochę przypadkiem. Namówił go Marcin Kękuś, były kolega z boiska, który potem grał m.in. w Noteci Inowrocław w PLK. Zaczęli w 2015 roku od III ligi, budując zespół na bazie AZS Politechniki Krakowskiej.
– Doświadczenia życiowe i biznesowe nauczyły mnie, że wszystkiego trzeba nauczyć się od początku. Dlatego zaczęliśmy od III ligi, bo to dla nas trochę nowy biznes. Na razie realizujemy początkowe etapy, dopiero bierzemy się za poważniejszą koszykówkę – zapowiada Kotarba-Majkutewicz.
Gdy pytam go, ile jest w stanie wyłożyć rocznie na koszykówkę, odpowiada szybko: – Tyle, ile trzeba.
I zaraz tłumaczy: – Ja nie chcę angażować się w koszykówkę dla zabawy, tylko chcę robić na tym biznes. Nie chodzi tylko o wydawanie pieniędzy, tylko także zarabianie. Dla mnie partnerem, jeśli chodzi o finanse, będą kibice. Liczę, że na koszykówce Tauron Arena będzie wypełniać się tłumami tak, jak na innych imprezach.
– W tej chwili na meczach II ligi udaje nam się wypełnić małą halę w Tauron Arenie, która mieści 800 osób. Na grające w I lidze AGH Kraków przychodzi po 100-150 osób. Dlaczego? Oczywiście, wygrywanie jest ważne, ale ważniejszy jest dobry marketing. Wiadomo, ta II liga to jeszcze zabawa w koszykówkę, bo to rozgrywki praktycznie amatorskie, natomiast uważam, że w I lidze będzie już widać, że nasz klub to naprawdę poważny projekt. Że coś z tego może być.
Pytał o Logana i Kelatiego
Słuchając Dominika Kotarby-Majkutewicza ma się wrażenie, że ktoś tu nieźle fantazjuje – zarabianie na koszykarskim klubie w Polsce?!
– Wbrew pozorom uważam, że na koszykówce da się zarobić. Skoro w Polsce to się nie udaje, to pewnie ktoś coś źle robi. Może chodzi o jakiś mały błąd, może o złe podejście do tematu, trudno mi powiedzieć. Ja chcę na koszykówce w Krakowie zarabiać. I to przypuszczam, że niemałe pieniądze.
– Awans do PLK, zbudowanie atrakcyjnego zespołu, dobry marketingu, wypełnienie Tauron Areny, zarabianie na zainteresowaniu – wydaje mi się, że to jest możliwe. Kraków to duże miasto, jest w nim wielki potencjał. Może problemem koszykówki i tego, że się na niej nie zarabia, jest fakt, że najlepsze kluby grają w małych miastach? – zastanawia się szef R8.
Jego zespół ma być zwycięski i efektowny. Plany transferowe na przyszły sezon są dość ściśle określone, a jednym z założeń jest posiadanie w drużynie czarnych koszykarzy, którzy przyciągną kibiców i grą, i osobowością.
Co zresztą wychodzi, gdy pytam Kotarbę-Majkutewicza, czy to prawda, że przed sezonem sondował zarobki Davida Logana i Thomasa Kelatiego, zastanawiając się, kogo może ściągnąć do Krakowa?
– Powiem panu, jaki mam plan, jeżeli chodzi o zawodników. W przyszłym sezonie potrzebuję minimum dwóch czarnoskórych zawodników z polskim paszportem, ale niestety takich jest niewielu.
Rzeczywiście, w grę wchodzą wspomniani Logan i Kelati, Michael Hicks, który ma już za sobą treningi w Krakowie i być może niebawem podpisze kontrakt, a także A.J. Slaughter oraz, jeśli w najbliższych miesiącach dostaną paszporty, Darrell Harris lub David Jackson.
Logan i Slaughter? Poza zasięgiem, nie ma dyskusji. Ale już Kelati lub pozostali? Wielka kasa, piękne miasto, plan rozwoju klubu, perspektywa europejskich pucharów… Właściwie dlaczego miałoby się to nie udać?
To jak deweloperka
– Nie znudzi się panu ta koszykówka? – pytam na koniec.
Kotarba-Majkutewicz odpowiada tak: – Myślę, że w życiu tyle rzeczy mi się udało dlatego, że koncentruję się na tym, by zakończyć to, co zacząłem. Czasy są trudne, ale ja nie obiecuję gruszek na wierzbie – zrobię wszystko, żeby spełnić to wszystko, o czym rozmawialiśmy.
– Ale może się zdarzyć tak, że nie trafimy z transferami, przegramy I ligę i nie wejdziemy do ekstraklasy. I co wtedy? Plan, który mieliśmy, nie zostanie zrealizowany już na początku, a ja nie wiem, czy będę chciał walczyć o ekstraklasę po raz drugi. Na najwyższym poziomie, w pucharach można przegrywać, wcześniej nie.
– Zresztą to zostało ustalone z trenerami – w ekstraklasie możemy rozmawiać o jakichś porażkach. Do tego momentu przegrywać nie możemy. Porażka z Jaworznem była poważną wpadką, bo plan na II ligę był taki, że nie przegramy nic. Nasze ustalenia były takie, że jak zaliczymy wpadkę, to trenerów zwalniam, ale przekonali mnie, bym ich zostawił.
Ciekawie, prawda?
Dopytuję jeszcze o pieniądze. – Wie pan, one na chwilę obecną są sprawą drugorzędną, my w tej chwili nie musimy zarabiać drobnych. My inwestujemy w projekt, który za kilka lat przyniesie naprawdę duże pieniądze. To jak w deweloperce – budujemy za niemałe pieniądze, żeby potem sprzedawać z dużym zyskiem – tłumaczy Kotarba-Majkutewicz.
No to niech to koszykarskie osiedle w Krakowie wyrośnie.
Łukasz Cegliński