fot. Wojciech Cebula / WKS Śląsk Wrocław
Trener Winnicki miał do dyspozycji mocno okrojoną rotację. Podczas pierwszej kwarty skorzystał z siedmiu graczy, a wręcz sześciu, bo Mikołaj Adamczak spędził na parkiecie dokładnie 15 sekund. Pierwszych 10 minut rywalizacji to udany fragment meczu w wykonaniu Śląska. Choćby za sprawą akcji w ofensywie – wrocławianie bez większych problemów zdobyli 26 oczek. Nizioł trafiał z dystansu, Miletić wsadzał piłkę z góry, z kolei Klassen rozdawał asystę za asystą. Do poprawy – jedynie obrona.
Na początku drugiej kwarty Turcy dwie akcje z rzędu zakończyli celnymi trójkami. To był dobry moment na sięgnięcie po przerwę, tak też się stało. Śląsk doprowadził do remisu, a Tyrone Wallace… trafił zza łuku po raz trzeci w trakcie zaledwie kilkudziesięciu sekund. Przyjezdni zaczęli jednak odskakiwać dopiero pod koniec pierwszej połowy, gdy zaliczyli serię 12:0. W hali pojawiły się gwizdy, ale nie za sprawą tego, co prezentowali koszykarze WKS-u. Najpierw ławka Śląska domagała się od sędziów odnotowania na koncie rywali błędu piłki niesionej, a niedługo później – faulu, po próbie zablokowania Jakuba Nizioła. Wrocławianie mieli spory kłopot ze zdobywaniem punktów, a chwilowa niemoc okazała się kluczowa nawet dla… końcowego wyniku.
Dlaczego kluczowa? Ponieważ Śląsk potem nie zdołał znacząco zbliżyć się do przeciwników. Cała trzecia kwarta to niemal wyłącznie dwucyfrowe prowadzenie gości. Światełko w tunelu pojawiło się, gdy kolejne trafienie zaliczył Mikołaj Adamczak, a wicemistrzowie Polski przegrywali tylko 60:65. Sęk w tym, że Turcy odpowiedzieli serią 7 oczek z rzędu i znów wrócili do dwucyfrowej przewagi.
Do końca meczu pozostało wówczas ponad siedmiu minut, ale mimo tego obie ekipy były raczej nastawione na to, by spokojnie dokończyć to spotkanie. Wśród Turków pojawiło się tak duże rozprężenie, że nawet dwie próby wsadu ostatecznie nie zakończyły się trafieniami. Śląsk z kolei przestał tak chętnie (względem początku spotkania) dzielić się piłką. W pierwszej kwarcie wrocławianie zaliczyli 7 asyst, a przez kolejne 30 minut – tylko 9.
Mieli dokończyć to spotkanie, i dokończyli. Ostatecznie Śląsk Wrocław przegrał z Turk Telekomem Ankara 70:86 i w ten sposób zakończył rywalizację w ramach obecnej edycji EuroCupu. Bilans na koniec rundy zasadniczej? 2-16. Play-offów nie będzie.