PRAISE THE WEAR

Prawdziwa dramaturgia! Dogrywka w starciu Kinga Szczecin z Anwilem Włocławek

Prawdziwa dramaturgia! Dogrywka w starciu Kinga Szczecin z Anwilem Włocławek

Dogrywką zakończył się pełen zwrotów akcji mecz Kinga Szczecin z Anwilem Włocławek. Goście wygrali jednym punktem i mogą pochwalić się bilansem 6-0.

fot. Andrzej Romański / plk.pl

Anwil pojechał na teren mistrza Polski z myślą o utrzymaniu zwycięskiej passy. Zespół z Włocławka pozostawał jedyną niepokonaną drużyną, ale w sobotę w Szczecinie mogło się to zmienić. King przegrał tylko w Dąbrowie Górniczej i wygląda na to, że z każdym meczem się rozpędza.

W pierwszej połowie można było być rozczarowanym z poziomu tego ligowego hitu. Mnożyły się proste błędy, a skuteczność za 3 punkty pozostawiała wiele do życzenia. Coraz bardziej widoczna była przewaga Kinga, który drugą kwartę wygrał 24:16, a trzecią 25:18. Oznaczało to kilkanaście punktów zapasu po stronie gospodarzy.

Mecz rozstrzygnięty? Zdecydowanie nie! Luke Petrasek dał sygnał do ataku i niecałe 5 minut przed końcem po serii 8:0 przejął prowadzenie. Mimo aż 30 punktów rzuconych przez Anwil mieliśmy remis 80:80 i dogrywkę. W dodatkowym czasie zaledwie o punkt lepsi byli włocławianie. Zwycięstwo na linii rzutów wolnych zapewnił im Janari Joesaar. Anwil pozostał jedynym niepokonanym zespołem.

Oprócz pojedynku drużyn mieliśmy piękną batalię liderów skuteczności. Dla zwycięzców 23 punkty zdobył Victor Sanders, który dał Anwilowi sygnał do odrabiania strat. Tyle samo oczek dla gospodarzy rzucił Andy Mazurczak przy skuteczności 7/8 z gry. Warto odnotować też double-double (17 punktów i 10 zbiórek) Morrisa Udeze.

Autor tekstu: Kamil Karczmarek

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami