Po ogromnym skoku w sezonie zasadniczym, ekipa z Filadelfii przez wielu była nawet uznawana za faworyta do wygrania Wschodu. Porażka 1:4 z Celtics była zimnym prysznicem, ale z minionego sezonu kibice Sixers i tak mogą być zadowoleni.

To są buty LeBrona Jamesa – też możesz w nich zagrać! >>
Po wygraniu zaledwie 28 spotkań w poprzednim sezonie, 76ers zaskoczyli wszystkich i prowadzeni przez Bena Simmonsa oraz wreszcie zdrowego Joela Embiida poprawili swój bilans do 52 zwycięstw i 30 przegranych zajmując ostatecznie wysokie, 3. miejsce w Konferencji Wschodniej. Sezon kończyli z serią 16 kolejnych wygranych, przekraczając wszelkie oczekiwania.
Perspektywa też rzecz ważna
W ocenie tego sezonu rzut oka właśnie na oczekiwania jest niezwykle pomocny – fani Sixers mieli po prostu nadzieje, że uda im się w końcu załapać do playoffs po sześciu latach nieobecności, Embiid rozegra sezon w pełni zdrów, a Simmons pokaże, dlaczego został wybrany z jedynką. Były też nadzieje wobec Markelle’a Fultza, kolejnej “jedynki” draftu, ale tu akurat nie poszło po myśli kibiców Szóstek.
Mimo absencji Fultza w prawie całym sezonie, Sixers zanotowali znakomitą drugą część rozgrywek i w związku z tym apetyt urósł w miarę jedzenia. Nie przestawał rosnąć, gdy Philla dość łatwo poradziła sobie w pierwszej rundzie z Miami Heat. Wystarczyło wrócić pamięcią do Gwiazdki, kiedy to Sixers z bilansem 14-18 byli trzy mecze za New York Knicks, z którymi mierzyli się wtedy w MSG.
Podopieczni Bretta Browna tamto spotkanie wygrali i zdaje się, że był to punkt zwrotny w całym sezonie. Od tamtego momentu wszystko – no, może poza wyjazdem do Londynu, gdzie Sixers w roli gospodarza przegrali z Celtami – układało się po myśli drużyny z Filadelfii. Apetyty rzeczywiście rosły, ale dokładnie tak jak w Londynie ukrócili je Celtics, którzy po pięciu meczach cieszyli się z awansu do finałów konferencji.
Buty adidas D Rose 8 – w rewelacyjnej cenie!! >>
Proces nigdy się nie kończy
Jednak taki wynik nie powinien być dla Sixers rozczarowaniem. Ten zespół osiągnął w tym sezonie bardzo dużo, a doświadczenie zebrane w fazie play-off na pewno mocno zaprocentuje w przyszłości. Dla wielu – w tym dla liderów jak Simmons czy Embiid – były to pierwsze playoffs w karierze. Kameruński podkoszowy podkreśla zresztą, że “Proces” wciąż trwa i trwać będzie nadal.
– Proces nigdy się nie skończy. Najpierw dostajesz się do playoffs, potem do finałów konferencji. W tym roku nam się nie udało, więc to nasz cel na przyszły sezon. Kolejny krok to finały i mistrzostwo. A kiedy ci się uda, zaczynasz od początku w kolejnym sezonie. Proces trwa nieustannie – stwierdził po porażce Embiid, który w swoim drugim sezonie w NBA rozegrał 63 spotkania, notując średnio 22.9 punktu i 11 zbiórek, przy prawie 49-procentowej skuteczności z gry.
Kameruński podkoszowy podwoił więc liczbę rozegranych meczów, a do tego po raz pierwszy w karierze zagrał w All-Star Game. Sixers mogli cieszyć się także z postawy Bena Simmonsa, który jest jednym z faworytów do nagrody dla najlepszego pierwszoroczniaka sezonu, ze średnimi na poziomie 15.8 punktów (54.5 procent skuteczności z gry), 8.1 zbiórek oraz 8.2 asyst w 81 rozegranych meczach.
Świetnym uzupełnieniem drużyny okazał się weteran JJ Redick, który przed startem rozgrywek podpisał suty kontrakt na jeden rok (23 mln USD) i odpłacił się najwyższą średnią punktów w karierze (17.1), trafiając przy tym 42 procent rzutów zza łuku. Nie obyło się też jednak bez zmartwień jak choćby fakt, że ani jednej trójki w swoim debiutanckim sezonie nie trafił wspomniany Simmons, a tylko 14 spotkań rozegrał Fultz.
Wciąż nie wiemy, kim jest Fultz
Sytuacja z młodym rozgrywającym przez długi czas była tematem numer jeden, jeśli chodzi o Sixers – nic zresztą dziwnego, bo Sixers oddali za niego wybór numer trzy, z którym Celtics wybrali Jaysona Tatuma, jak również dodatkowy pick w drafcie. Fultz w zasadzie przez cały sezon miał problemy z ramieniem, co miało być powodem kolejnych kłopotów z rzutem.
Ostatecznie, pierwszoroczniak spędził na parkiecie łącznie ledwie 253 minuty, zdobywając w tym czasie równo 100 punktów. W fazie play-off nie odegrał większej roli, gdyż większość jego minut otrzymał TJ McConnell, czyli rezerwowy rozgrywający Sixers. Dodatkowo, znacznie lepiej wyglądali m.in. wspomniany Tatum czy zwłaszcza Donovan Mitchell, choć jest oczywiście zdecydowanie za wcześnie, aby już skreślać 19-letniego ledwie Fultza.
Szóstki mogą więc z nadzieją patrzeć w przyszłość, choć przed organizacją z Filadelfii bardzo ważne lato – wolnym agentem będzie m.in. JJ Redick, a zespół będzie miał sporo miejsca w salary cap i już mówi się, że Sixers spróbują zrobić skok na Paula George’a lub nawet LeBrona Jamesa. Na ten moment, osławiony “Proces” został więc wstrzymany, ale w kolejnym sezonie z pewnością znów ruszy pełną parą.
Tomek Kordylewski
To są buty LeBrona Jamesa – też możesz w nich zagrać! >>