Doświadczenie, opanowanie i wielkie umiejętności – Michał Ignerski był bardzo ważnym elementem awansu Anwilu do finału. W decydującym meczu z Arką zdobył 11 punktów.

PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
Powracający do gry po ponad 2 latach rozbratu z basketem Michał Ignerski (38 lat) miał być tylko uzupełnieniem i wsparciem dla walczącego o obronę mistrzostwa Anwilu Włocławek. Kontuzja Josipa Sobina spowodowała jednak, że weteran musiał wskoczyć w dużą rolę, którą zdecydowanie udźwignął.
Może już w obronie, czy na zbiórce Ignerskiemu brakowało trochę fizyczności i atletyzmu, którym imponował w przeszłości, ale to, co nadal jest w stanie dawać w ataku powoduje, że jego obecność na parkiecie przynosi wiele korzyści.
Michał, pan profesor, swoim rzutem pozwala Anwilowi na różnorodność w ataku. W meczu numer 5 z Arką (relacja TUTAJ >>) pokazał także, że wciąż jest w stanie wygrywać 1 na 1 z rywalami i nabierać ich na faule. A przecież na linii jest bardzo pewny – w sezonie trafił aż 22 z 25 rzutów wolnych.
W sumie w decydującym starciu zdobył 11 punktów w 17 minut na parkiecie. To najlepszy występ pod względem punktowym w serii z Arką. „Igner” pokazał, że można na niego liczyć w kluczowych momentach i to on w ataku kończył to spotkanie. Trafił 3 rzuty wolne w ostatniej minucie, co pozwoliło włocławianom utrzymywać bezpieczną przewagę.
Transfer Ignerskiego na koniec sezonu może się okazać posunięciem, które pomogło Anwilowi awansować do finału, a może nawet pomóc zdobyć mistrzostwo. Pierwsze spotkanie finałowe z Polskim Cukrem Toruń już w czwartek.
GS
PZBUK – DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>