18 punktów w meczu z Niemcami to nie wszystko – Adam Waczyński poza skutecznością pokazał też odważniejszą, agresywniejszą grę do kosza.
EuroBasket, PLK, NBA – typuj i wygrywaj kasę! >>
W sobotnim meczu z gospodarzami turnieju w Hamburgu Polacy wygrali 80:75, a Adam Waczyński wypadł tak, jak na jednego z liderów i czołowego strzelca przystało – grał równo, punktował od początku spotkania, a w końcówce rzucił 8 z ostatnich 9 punktów zespołu. I był wówczas perfekcyjny na linii rzutów wolnych (6/6).
Wygląda na to, że forma „Wacy” wraca – w pierwszych pięciu sparingach (dwóch z Czechami, dwóch z Łotwą i z Litwą), kapitan miał 4/23 z gry, uciułał w sumie 16 punktów. W Hamburgu, w dwóch meczach, ma już 7/15 i 25 „oczek”. Progres jest widoczny.
I można powiedzieć, że przełamanie dokonało się przez duże „P” – od rzadkiej trójki z faulem w trzeciej kwarcie meczu z Serbią. Ale w spotkaniu z Niemcami widać było też Waczyńskiego grającego trochę jak w Unicaji Malaga – walczącego na deskach (7 zbiórek), w obronie (2 bloki), grającego do kosza.
Kapitan zwykle zaczyna mecze od rzutów z dystansu – tak było też z Niemcami. Ale potem widzieliśmy trochę wejść w pole trzech sekund, „Waca” trafił dwa rzuty spod kosza. Niewiele, ale z drugiej strony – były to jego pierwsze trafienia z pomalowanego we wszystkich tegorocznych sparingach.
Najwyraźniej Waczyński, który w trening na zgrupowaniu wszedł trochę później, ze względu na kontuzję mięśniową z końca sezonu, potrzebował więcej czasu na zrzucenie rdzy i dojście do formy. Oby było już tylko lepiej.
ŁC