PRAISE THE WEAR

Przemysław Karnowski – najsłynniejszy obok Gortata

Przemysław Karnowski – najsłynniejszy obok Gortata

Przez kilka tygodni March Madness 23-letni torunianin przebojem wdarł się do masowej świadomości. Poznali go fani koszykówki z całego świata, poznali go Polacy, którzy nie interesują się koszykówką.

PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>

Zagrał w finale NCAA, czyli w meczu, który zatrzymuje nawet NBA. Był jednym z liderów drużyny, o której napisały ostatnio wszystkie amerykańskie media. Karierę na uczelni zakończył na pierwszym miejscu na liście najbardziej zwycięskich koszykarzy NCAA w historii. Wygrał 137 spotkań.

Jest wielki, posturą wyróżnia się nawet wśród wysokich koszykarzy. Jest charakterystyczny, jego wielka broda ma nawet swój profil na Twitterze. Jest medialny, potrafi zrobić wokół siebie show, wie, na czym polegają nowoczesne media.

Ma ciekawą historię, w której są wzloty i upadki, wielka walka i determinacja w trakcie powrotu po poważnej kontuzji, zrealizowanie młodzieńczego marzenia, a także wicemistrzostwo świata do lat 17 i występy na EuroBasketach.

Nie ma wątpliwości – nawet jeśli jego medialna sława przewyższa prezentowany poziom sportowy, to Przemysław Karnowski, „Shem”, „Big Shem”, „Big Mamba” czy też po prostu „Karni”, stał się naszym najbardziej znanym, najsłynniejszym koszykarzem obok Marcina Gortata. Mamy już nie jednego, a dwóch ambasadorów polskiego kosza.

Świat zapomniał już raczej o Macieju Lampem, który miał swoje pięć minut, gdy wybierali go w drafcie New York Knicks, a Mateusz Ponitka, Adam Waczyński czy Damian Kulig – choć reprezentują oczywiście dużo silniejsze drużyny niż Gonzaga – nigdy tak naprawdę nie przebili się do świadomości kibiców spoza lig, w których występowali lub występują.

Karnowski? Trzeba było słyszeć zachwyty Chrisa Webbera, który podczas transmisji meczu z West Virginią nie jeden, nie dwa i nie trzy razy powtarzał, że dawno nie miał takiej fajnej, przyjemnej, ciekawej i żartobliwej rozmowy z koszykarzem, jak z „Shemem”. I przecież przed March Madness to właśnie Polak znalazł się na okładce “Sports Illustrated” jako przedstawiciel Gonzagi – bo jest właśnie bardziej medialny niż Nigel Williams-Goss.

To, jaką karierę zrobi w dorosłej koszykówce, dopiero się okaże. Czy trafi do NBA, czy znajdzie miejsce w czołowej lidze Europy, czy osiągnie sukces z reprezentacją. Ale w świadomości kibiców przetrwa na pewno – jako wielki gość z Gonzagi, w którą nie wierzył nikt, a ona na przekór wszystkim dokonała czegoś naprawdę wielkiego. W dużej mierze – dzięki niemu.

ŁC

PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami
Przed nami kolejna tura spotkań polskich zespołów w Europie. W rozgrywkach regionalnych tym razem pauzuje Zastal, a zagrają Start i MKS. Zespół z Lublina we wtorek o 19:00 zagra domowy mecz z brytyjskim zespołem Bristol Flyers, a drużyna z Dąbrowy Górniczej wybierze się do Czech, by w środę o 18:00 powalczyć z zespołem BK Sluneta Usti nad Labem. Obie transmisje będą dostępne na kanałach YouTube organizatorów rozgrywek.