Trenerów, którzy wszystko przegrywają, się zwalnia. Z zawodnikami, którzy regularnie zawodzą, nie przedłuża się kontraktu. O porażkach koszykarskich działaczy zapomina się dużo łatwiej.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Nie chodzi nawet tylko o pojedyncze zdarzenia – jak ostatnio lekceważenie promocji przez ligę lub rezygnacja z połowy transmisji PLK przez Polsat. Negatywnych zdarzeń jest mnóstwo – czy to utrata sponsorów, wstydliwe oglądalności w TV, spadki kadr młodzieżowych, brak działań marketingowych ligi, brak strategii PZKosz, permanentny brak sukcesów kadry seniorów… Coraz więcej tego, można byłoby wymieniać w nieskończoność.
I tylko błędu żadnego nie popełniono. Zawsze winni są dookoła – a to telewizja, która woli zainwestować w inne dyscypliny, a to sponsorzy, co umowy nie chcą podpisać, albo dziennikarze, bo mają czelność ujawniać niewygodne fakty o transmisjach. „My tu prężnie robimy swoje, jest coraz lepiej, a wkrótce będzie doskonale”. Słyszeliśmy to 15 lat temu, 10 lat temu, 5 lat temu i słyszymy oraz widzimy teraz.
Tymczasem to nie krasnoludki spuściły koszykówkę w Polsce na dno. Nie spowodowały tego meteor z Czelabińska, globalne ocieplenie, ani nawet smog.
To konkretni ludzie, wciąż ci sami od wielu już lat przy koszykówce (np. obecny prezes Grzegorz Bachański od 20 lat…), są odpowiedzialni – na skutek błędnych decyzji, nieudolności i zaniechań – za obecny, tragiczny stan koszykówki w Polsce. Za brak wyników sportowych, pustą kasę związku i ligi, brak chętnych dzieci do trenowania. I za te 7 tysięcy osób niedawno przed telewizorami podczas niedzielnej transmisji meczu Rosa – Asseco.
To konkretni ludzie nadmiernie rozdmuchali ligę, wprowadzili w niej absurdalny terminarz i mętne zasady spadków. To konkretni ludzie formalnie poplątali PLK z PZKosz, by wygodniej je kontrolować oraz wprowadzili przepis o dwóch Polakach, który pozytywnie ocenia chyba wyłącznie jego pomysłodawca. To konkretni ludzie np. akceptowali uporczywe pokazywanie w TV upadłego Śląska Wrocław niemal co kolejkę.
To konkretni ludzie nie potrafią wykorzystać potencjału Marcina Gortata, akceptują wykpiwanie się ugodami z graczami zamiast płacenia w terminie, zlikwidowali Mecze Gwiazd… Ktoś konkretny pozwala pracownikom ligi i związku na fuchy na boku przy konkurencyjnych ligach, nie przejmując się np. kompletnym zaniedbaniem samograja, jakim jest projekt KoszKadra.
My rozmawiamy o lidze, która nawet Twittera nie potrafi wykorzystać! Bo przecież nawet jeśli nie potrafisz zdobyć pieniędzy, to w social media możesz coś osiągnąć – dzięki pomysłom i zaangażowaniu. PLK i PZKosz nie próbują nawet tego. I za to też odpowiedzialni są konkretni ludzie.
Nawet jeśli była w tym kiedyś jakaś koncepcja, jeśli wierzono w jakiś „Nowy PZKosz”, to już wyraźnie widać, że ta koncepcja nie wypaliła. Jeśli nawet na początku próbowano coś zrobić, to powiedzmy sobie szczerze: nie udało się!
Wcześniej Marek Pałus, Roman Ludwiczuk czy Janusz Wierzbowski. W ostatnich latach Grzegorz Bachański, Jacek Jakubowski, Marcin Widomski, Adam Romański… Przegrywacie wszystkie mecze. I nie wygląda, jakbyście byli w stanie kiedyś jakiś wygrać.
Tomasz Sobiech