To był mecz do jednego kosza, King był lepszy pod każdym względem i wygrał z AZS 100:76. Qyntel Woods w pierwszym spotkaniu po powrocie zdobył 7 punktów i miał 2 zbiórki w 19 minut.
PLK, NBA – obstawiaj i wygrywaj kasę! >>
O samym przebiegu mecz nie ma, co pisać – King prowadził od początku, solidną przewagę wypracował wcześnie. Po pierwszej kwarcie było 29:16, emocji nie było wcale.
King grał konsekwentnie pod kosz, gdzie Darrell Harris i Andriej Desiatnikow nie mieli żadnych problemów ze zdobywaniem punktów – do przerwy rzucili wspólnie 21 (11 i 10), mieli 9/9 z gry. Zresztą szczecinianie trafiali nie tylko spod kosza – do przerwy mieli aż 67 proc. z gry.
Ale trzeba przyznać, że AZS zagrał bardzo konsekwentnie – praktycznie w ogóle nie bronił. No, może zaczął w połowie trzeciej kwarty. Niewiele wniósł Qyntel Woods. W sumie nawet ciężko powiedzieć, jak wyglądał fizycznie, bo ograniczał się do podań po obwodzie i rzutów z dystansu – w pierwszej połowie trafił trójkę, spudłował trzy inne rzuty z gry.
W sumie Woods miał 7 punktów (2/7 z gry), 2 zbiórki i asystę. Na wzmocnienie nie wyglądał.
Coś tam Q trafia, jakieś ruchy pozostały, ale szału raczej nie będzie #plkpl pic.twitter.com/7lugdEpq3z
— Bartek Wódecki (@bartekwodecki) October 18, 2017
Po przerwie niewiele się zmieniło – AZS niby walczył, ale prowadzenie Kinga nie było zagrożone. Szczecinianie utrzymali wysoką skuteczność z gry, wygrali walkę na deskach, a do tego mieli też niezłych obwodowych – Paweł Kikowski zdobył 18 punktów (także 5 zbiórek i 6 asyst), a Jimmy Gavin dodał 15.
Najwięcej punktów dla AZS rzucił Kacper Młynarski – 14.
ŁC
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
PLK, NBA – obstawiaj i wygrywaj kasę! >>