Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Legia nawet w pełnym składzie nie byłaby faworytem meczu z HydroTruckiem, a musiała zagrać poważnie osłabiona – bez Milana Milanovicia i Filipa Matczaka. I bardzo to było widać. W pierwszej połowie obie drużyny długimi momentami dzieliła różnica klasy, a drużyna z Warszawy potwierdzała, że poziomem do Pucharu Polski obecnie nie pasuje.
Grający bardzo spokojnie, szukający rzutów z dystansu, zespół z Radomia zaczął od prowadzenia 9:0, potem było aż 15:3. Legia także skupiała się na trójkach, ale pozycje i skuteczność była znacznie gorsze. Po 1. kwarcie HydroTruck prowadził 20:9.
Fajerwerkiem pierwszej połowy było efektowne kilka minut Wojciecha Wątroby. 23-letni środkowy, zwykle głęboki rezerwowy, grał bez kompleksów, szybko zdobył 9 punktów, trafił nawet trójkę. Zrobiło się już nawet 33:14!
Legia zaledwie na chwilę odżyła – dzięki dobrej obronie i serii trafień Jakuba Nizioła (11 pkt. do przerwy) potrafiła zbliżyć się na dystans 9 oczek (26:35), jednak HydroTruck szybko uporządkował szyki. Dominacja Adriana Boguckiego na tablicach oraz kolejne trójki dały radomianom wysokie prowadzenie do przerwy 48:28.
W drugiej połowie praktycznie całą grę w ataku Legii wziął na siebie Michał Michalak. Pozwoliło to warszawiakom zniwelować nieco straty, ale HydroTruck mądrze wymuszał faule i utrzymywał duże prowadzenie.
Koszykarze Legii na czwartą kwartę wyszli już zdecydowanie bez wiary. Mnożyły się straty i błędy w obronie, a frustracja narastała. Goście z kolei spokojnie punktowali powiększając przewagę.
W końcówce HydroTruck kilkoma trójkami jeszcze Legię dobił. Ostatecznie skończyło się na 27 punktach przewagi – 85:58. Radomianie zagrają więc w sobotę w półfinale turnieju ze zwycięzcą pary Start Lublin – Anwil Włocławek.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW
.