Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Bardzo długo na ten dzień czekali kibice Los Angeles Lakers, ale zdaje się, że Anthony Davis rzeczywiście wróci do gry już w czwartek. Jego przerwa z powodu kontuzji łydki trwała dziewięć tygodni – w tym czasie podkoszowy opuścił 30 spotkań, a Lakers zdołali wygrać 14 z nich. Przez to spadli z drugiego na piąte miejsce w konferencji wschodniej.
Oczywiście przez ostatnie tygodnie ekipa z Miasta Aniołów musiała sobie radzić nie tylko bez Davisa, ale również bez LeBrona Jamesa. Jego powrót ma nastąpić w przeciągu kolejnych dwóch tygodni, ale już sam Davis powinien dać Lakers sporo jakości. Na początek będzie on jednak musiał zrzucić rdzę po tygodniach absencji i wyjść z limitu minut.
Jak bowiem zdradził trener Frank Vogel, podkoszowy przynajmniej w dwóch pierwszych meczach – w czwartek i w sobotę LAL rozegrają dwa spotkania w Dallas – spędzi na boisku maksymalnie 15 minut. Z czasem ten limit będzie zwiększany, w zależności od tego jak reagować będzie Davis – ostateczna decyzja należeć będzie do sztabu medycznego Lakers.
Davis w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że uraz łydki był poważny i narobił mu dużo stracha, gdyż początkowo wydawało mu się, że mogło dojść nawet do zerwania ścięgna Achillesa. Ostatecznie jednak kontuzja nie okazała się na tyle poważna, by wykluczyć go z gry do końca sezonu, dzięki czemu 28-latek będzie w stanie pomóc Lakers w staraniach o obronę tytułu.
Przed urazem środkowy zdążył zagrać w 23 meczach, notując w nich średnio 22.5 punktów oraz 8.4 zbiórek. Teraz wraca do nieco innej rzeczywistości, gdyż w trakcie jego absencji Lakers dodali do składu m.in. Andre Drummonda, który na razie nie robi zbyt dobrego wrażenia, ale w Mieście Aniołów liczą, że razem z Davisem będą w stanie stworzyć efektywny duet dwóch wież.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>