
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Na ten widok fani Nets musieli czekać niemal dwa miesiące. Kevin Durant po raz pierwszy od 13 lutego wybiegł na parkiet, choć w nietypowej dla siebie roli, bo ledwie drugi raz w karierze rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Nie przeszkodziło mu to jednak zaliczyć znakomitego występu na 17 punktów (5/5 z gry), siedem zbiórek oraz pięć asyst w ledwie 19 minut gry.
KD wrócił do nieco odmienionego składu Nets, gdyż w trakcie jego absencji drużyna pozyskała Blake’a Griffina oraz LaMarcusa Aldridge’a. Obaj byli zresztą pod wrażeniem stylu, w jakim Durant powrócił do akcji. Jak zresztą stwierdził Steve Nash, szkoleniowiec Nets, nikt w zespole nie powinien mieć problemów z przystosowaniem się do wspólnej gry z 32-latkiem.
„Naprawdę nie jest ciężko grać w koszykówkę z Kevinem Durantem” – oznajmił Nash i trudno się z nim nie zgodzić. Skrzydłowy z czasem powinien coraz lepiej rozumieć się ze swoimi kolegami – w środę jedyną rzeczą, która zepsuła ten perfekcyjny powrót było sześć strat Duranta. Nie wpłynęło to jednak na wynik, gdyż Nets z łatwością poradzili sobie z Pelicans.
Dzięki temu KD nie musiał nawet wstawać z ławki rezerwowych w czwartej kwarcie, choć gdyby była taka konieczność to oczywiście by grał – głównie z tego powodu Nash zdecydował się nie wstawiać go do pierwszej piątki. Durant ma jednak nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie czuł się coraz lepiej, co pozwoli mu na sukcesywne zwiększanie limitu minut gry.
Tak w środę, jak i w kolejnych dniach będą musieli sobie jednak radzić bez Jamesa Hardena. Obrońca wypadł z gry na co najmniej 10 dni, ale dla ekipy z Brooklynu nie ma w tym sezonie większego znaczenia, która gwiazda jest dostępna, a która nie. Pomimo wielu różnych kontuzji Nets i tak mają w tym momencie najwięcej zwycięstw na Wschodzie i zajmują pierwsze miejsce w konferencji.
Zwycięstwo nad Pels pozwoliło im utrzymać małą przewagę nad Sixers, a prócz Duranta świetnie spisali się też Irving (24 punkty) oraz Aldridge (22 punkty). Na 25 meczach zakończyła się więc seria Ziona Williamsona, w trakcie której zdobywał on 20 lub więcej punktów na co najmniej 50-procentowej skuteczności. W środę 20-latek zdobył tylko 16 oczek i trafił cztery z 12 swoich prób.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>