
Na zakończenie 34. kolejki Twarde Pierniki pokonały Czarnych 74:73. W ostatniej akcji piłkę w rękach miał Billy Ivey, jednak skuteczna defensywa gospodarzy uniemożliwiła mu trafienie równo z syreną. W ten sposób torunianie wygrali szósty mecz w tym sezonie, z kolei ekipa ze Słupska wciąż nie jest pewna, czy wystąpi w play-offach. Mantas Cesnauskis nie krył rozczarowania, szczególnie dyspozycją rezerwowych.
– Ciężko powiedzieć cokolwiek pozytywnego o naszej grze. Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Trudno mi teraz ocenić, kto grał dobrze, kto grał źle. Pierwszy raz widzę, że moi zawodnicy z ławki nie zdobyli żadnych punktów. To pierwszy raz, gdy coś takiego zdarzyło się w mojej karierze. Patrzę na statystykę “+-” u pierwszej piątki, a tam: +22, +15, +10. Patrzę na rezerwowych, a tam: -22, -13, -14 – mówił podczas pomeczowej konferencji szkoleniowiec gości.
– Jeśli tak będziemy grali dalej, to nie mamy szans na obecność w pierwszej ósemce i grę w play-offach. Musimy bardziej wyglądać jak drużyna. Ci, którzy wychodzą z ławki, muszą coś nam dać – zakończył Mantas Cesnauskis.
– Czego zabrakło? Mądrości w obronie. Najlepsi strzelcy Twardych Pierników, którzy nie powinni rzucać, mieli łatwe pozycje. Zagrali na dobrej skuteczności, to wynikało z naszych błędów w defensywie. Potem było już trudno. Wracaliśmy, odjeżdżali, wracaliśmy, odjeżdżali. To był ciężki mecz. Wiedzieliśmy, że mają nóż na gardle, a każde zwycięstwo jest bardzo cenne. Utrudniliśmy sobie wejście do play-offów – to z kolei wypowiedź Mikołaja Witlińskiego. Do niego pretensji mieć nie wolno. W poniedziałek był najlepszym punktującym Czarnych i otarł się o double-double.