Zespół z Radomia minimalnie przegrał z faworyzowanym Neptunasem Kłajpeda 63:66, ale meczem na Litwie zrobił naprawdę niezłe wrażenie.

NBA, Euroliga, PLK – typuj wyniki i wygrywaj >>
Zdecydowanie nie był to wymarzony początek meczu dla Rosy. Przez pierwsze minuty plan taktyczny zakładał konsekwentne granie pod sam kosz – na Darnella Jacksona. Zawodnicy realizowali to skrupulatnie, ale zupełnie nie dawało to punktów. Po pierwszych 10 minutach na tablicy widniało więc alarmujące 0:10.
Wejście z ławki Kima Adamsa bardzo poprawiło obronę Rosy, ale atak kulał jeszcze do końca pierwszej kwarty, którą radomianie przegrali 6:16. Stopniowo jednak budzili się strzelcy i poprawiała skuteczność. W ciągu kilku kolejnych minut nastąpiła tak znacząca metamorfoza, że zespół Wojciecha Kamińskiego… zagrał być może najlepszą kwartę w tym sezonie, wygrywając drugą część 25:13.
Sygnał dał 5 kolejnymi punktami Jackson, rozrzucał się Jordan Callahan (9 pkt. w kwarcie), pewnością rzutu imponował Gary Bell. Rosa prowadziła do przerwy 31:29, a mogła nawet wyżej, gdyby w ostatniej minucie pierwszej połowy serii błędów nie popełnił Tyrone Brazelton.
Po zmianie stron Rosie udało się przetrzymać kanonadę Neptunasa – litewski zespół w 3 kwarcie aż 5 razy trafił z dystansu. Trudny do zatrzymania był zwłaszcza Martynas Mazeika. Jednak dobrą robotę na tablicach wciąż robił Jackson, kilka razy ładnie pokazał się Łukasz Bonarek, wstrzelił się też Brazelton. Strata przed ostatnią częścią wynosiła tylko 2 oczka.
Ostatnia część zaczęła się od dwóch trójek z rzędu Bella i wyglądało to już (5 punktów przewagi) naprawdę obiecująco dla radomian. Klasę pokazały wówczas gwiazdy Neptunasa – bardzo ważne punkty zdobywali Jimmy Baron i Omari Johnson.
Rosa biła się o wygraną do ostatnich sekund, imponując zaangażowaniem w obronie. Znów zabrakło trochę wyrachowania Brazeltonowi, a w ostatniej minucie dwóch kluczowych trójek nie trafił Michał Sokołowski. Punktów za dobre wrażenie niestety się nie przyznaje – po pierwszej rundzie spotkań wicemistrzowie Polski mają zatem w Lidze Mistrzów bilans 3-4. Awans jak najbardziej jest wciąż w zasięgu ręki.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ>>
TS