Jeśli chce się grać w lidze i europejskich pucharach, to trzeba zbudować drużynę na ligę i europejskie puchary. Ambitne podejście klubu z Radomia może go tym razem słono kosztować.
Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
W zeszłym sezonie gra w europejskich pucharach pomogła Rosie odnieść historyczny sukces w PLK. To wcale nie znaczy, że sytuacja się powtórzy.
Zaliczyć porażkę w lidze od czasu do czasu może się zdarzyć każdemu, ale Rosa w sobotę przeciwko Polpharmie jak na swoje standardy wyglądała katastrofalnie. Przegrała wyraźnie, odstając po obu stronach parkietu – zarówno koszykarsko, jak i fizycznie. W lidze ma kiepski bilans 3-3. Co się dzieje z drużyną, która miesiąc temu ograła Stelmet w Zielonej Górze w meczu o Superpuchar?
Na pewno Rosa ma trochę pecha. Kontuzja Daniela Szymkiewicza, a teraz jeszcze Damiana Jeszke, ograniczyły polską rotację oraz i tak małe możliwości manewru. Kłopoty pierwszoligowych rezerw Rosy powodują zaś konieczność wykorzystywania graczy uzupełniających zespół (Filip Zegzuła, Maciej Bojanowski) także w meczach I ligi.
Na udział w Lidze Mistrzów zdecydowano się mając dość wąski skład, choć są to bardziej wymagające rozgrywki niż ubiegłoroczny FIBA Euro Cup. Prawie dwa razy więcej meczów ułożonych bez przerw, tydzień po tygodniu. Taka intensywność gry i życie na walizkach prawie jak w NBA, może kosztować znacznie więcej ligowych strat niż zakładano. Atakować strefę medalową z np. siódmej pozycji przed play-off łatwo nie będzie.
Sytuacja kadrowa Rosy na tę chwilę wygląda po prostu źle. Przeanalizujmy kolejno:
Tyrone Brazelton (13,8 pkt., 4,8 as.) – po prostu udany transfer i trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Prawie w pojedynkę wygrał Rosie dwa najważniejsze mecze (Stelmet, PAOK) – w większości gra przyzwoicie, w pojedynczych trochę gorzej, ale generalnie wypada na plus. Takie obciążenia i brak zmiennika mają czasem prawo odbić się na skuteczności, bo Brazelton ma w tym sezonie w nogach już 313 minut, a taki np. Jerel Blassingame – 173.
Drugi rozgrywający – brak
Gary Bell (13,8 pkt., 3,2 zb.) – do niego również trudno mieć pretensje, Amerykanin daje zespołowi to, co powinien, a skuteczność 50 proc. za 3 pkt. dla strzelca jest wręcz rewelacyjna. Widać, że jest po dobrej uczelni – nie oddaje niepotrzebnych rzutów, ma mało strat. A przecież miał już uraz kolana i opuścił kilka dni, co też nie pomogło.
Drugi rzucający – brak
Michał Sokołowski (13,7 pkt., 4,5. zb., 2,5 as.) – niemal identyczne statystyki jak w poprzednim sezonie. Kluczowy zawodnik Rosy, który uczy się wygrywać mecze, choć na razie za często zupełnie w nich znika – tak było z Polskim Cukrem i w Starogardzie, gdzie Rosa przegrywała wyraźnie.
Jarosław Zyskowski – do pełnej oceny potrzeba więcej czasu, ale póki co sprawia wrażenie wyraźnie uboższej wersji Sokołowskiego. Ma warunki, by grać na trójce, ale niekoniecznie zagra z piłką i kiepsko broni. Na razie fatalna skuteczność w lidze.
Robert Witka (4 pkt., 2,5 zb.) – twój podstawowy silny skrzydłowy po prostu nie może dawać tak mało. Witka zawsze był zagrożeniem ofensywnym i inteligentnym graczem, teraz został już tylko inteligentnym graczem – czas jest niestety nieubłagany, sprawność spada w oczach. Witka nie jest w tym momencie wystarczająco dobrym zawodnikiem dla drużyny aspirującej do czołówki ligi.
Łukasz Bonarek – identycznie jak Filip Zegzuła i Maciej Bojanowski. Poradzi sobie jakoś, gdy dostanie szansę od trenera Wojciecha Kamińskiego, ale nie jest jeszcze zawodnikiem stwarzającym realne zagrożenie i wpływającym na wynik meczu.
Darnell Jackson (10,5 pkt., 7,2 zb.) – statystycznie wygląda lepiej niż na boisku. W pierwszych spotkaniach pokazał, że sporo potrafi, dobrze czyta grę, może być nawet gwiazdą PLK. Co z tego, skoro sił starcza mu już tylko na pierwsze 5 minut w meczu? Potem Jackson staje się w zasadzie nieprzydatny po obu stronach parkietu – kolejni rywale wykręcają na nim życiowe statystyki. Zarabia najwięcej w drużynie, ale w takiej formie fizycznej nadaje się do zwolnienia.
Kim Adams – jest tylko Kimem Adamsem. Solidny obrońca, który zaangażowaniem poderwie drużynę i zbuduje atmosferę, ale w ataku jest kompletnie nieprzydatny (1,8 punktu na mecz). Zyskałby przy drugim wysokim, który sprawia jakieś zagrożenie.
Wnioski? Rosa w tym nie ma w tym momencie: drugiej jedynki, drugiej dwójki, wartościowej czwórki oraz centra na dłużej niż 5 minut w meczu. Ma przed sobą 3 miesiące wyjątkowo ciężkiego terminarza i mnóstwo do stracenia.
Tomasz Sobiech