Zawodnik nie chce już grać w Wolves, ale zarząd nie chce go nigdzie wymienić. Oddać Jimmy’ego Butlera chce za to dla odmiany właściciel klubu. Pojawiła się też plotka, że gracz nie stawi się na obozie przed sezonem. Sporo tego, prawda?
W tych butach Stephen Curry zadziwia NBA >>
To nie są spokojne wakacje w dalekiej Minnesocie. Najpierw Tom Thibodeau wprawił kibiców w osłupienie, ściągając kolejnych (zwykle zgruzowanych) graczy swojej byłej drużyny z Chicago. Teraz za to trwa przeciąganie liny w sprawie Jimmy’ego Butlera, którego przyszłość w Wolves jest coraz mniej prawdopodobna.
Najpierw, gdy w końcu już łaskawie zechciał się spotkać z trenerem, Jimmy Butler ogłosił, że żąda transferu. Dokądkolwiek niby, ale najlepiej, aby to byli Los Angeles Clippers, którzy wkrótce będą mieli środki na zatrudnienie dwóch gwiazd z maksymalnymi kontraktami. Nie mówiąc już o zaletach życia w LA.
W piątek przyszła wiadomość z klubu, że jego menadżerowie odmawiają rozmów z potencjalnymi kontrahentami na temat ewentualnych wymian z udziałem Butlera. Tłumaczą, że zawodnik jest zbyt dobry i zbyt ważny dla organizacji, więc zrobią wszystko, aby pozostał w Minneapolis.
Tego samego dnia głos zabrał jednak właściciel klubu Glen Taylor, który oświadczył, że… zaprasza chętne kluby do rozmów. I bardzo chętnie sprzeda gdzieś Butlera, jeśli tylko pojawi się interesująca oferta. I można mu wierzyć, bo w przeszłości angażował się już w wymiany Kevina Garnetta czy Kevina Love’a.
I jakby wszystkiego było jeszcze mało, w ostatnich godzinach napłynęły wiadomości, że Butler najprawdopodobniej nie pojawi się na obozie treningowym Wolves. Oznaczałoby to oczywiście przewidziane w kontrakcie kary i zawieszania, ale tylko pogłębiałoby bałagan i spór między klubem a zawodnikiem.
Wygląda już na to, że dogadać się zainteresowanym stronom będzie niezmiernie ciężko. Dni Butlera w Minnesocie są policzone, zobaczymy, ile za niego zdoła uzyskać klub i dokąd go wyśle.
W tych butach Stephen Curry zadziwia NBA >>