PZBUK – kursy i transmisje meczów NBA! >>
Pierwsza kwarta świetnie rozpoczęła się dla zespołu z Ostrowa. Josip Sobin bez najmniejszych problemów ogrywał podkoszowych rywali, a z dystansu kosz dziurawił Chris Smith. PGE Spójnia w 10 minut straciła 33 punkty – zawodnicy ze Stargardu gubili się już na pierwszej zasłonie.
W dalszej części gry Stal dokręciła jeszcze śrubę, a przewaga wynosiła już ponad 20 punktów. W ataku wciąż błyszczeli obwodowi – James Florence, Taurean Green, a także Jakub Garbacz, który z konieczności sporo minut spędził na pozycji silnego skrzydłowego.
Mogło się już wtedy wydawać, że Spójnia nie ma za bardzo pomysłu na sforsowanie defensywy rywali. Rzuty z półdystansu nie wpadały, ciężko było także dogrywać piłkę pod kosz. Stal po 20 minutach prowadziła wysoko 55:37.
Po przerwie stargardzianie pokazali się jednak z innej strony – grali bardziej dynamicznie, obronę Stali rozrywał wejściami na kosz Ricky Tarrant (23 punkty, 9 asyst), a z dystansu rzuty zaczęły wpadać Kacprowi Młynarskiemu. Udane wejście zaliczył także Wayne Blackshear, który potrafił wykorzystać przewagę fizyczną nad rywalami, a także trafił raz zza łuku.
Ostrowianie nieco przygaśli, James Florence przestał trafiać szalone i nieraz dalekie trójki i przewaga zaczęła topnieć. Spójnie próbował wybijać z rytmu dobrymi zagraniami Green, ale to podopieczni trenera Jacka Winnickiego wyraźnie byli na fali.
Ekipa ze Stargardu w czwartej kwarcie dogoniła rywali i mogła nawet wygrać, jednak ostatnie akcje były nie najlepiej rozegrane i ostatecznie na tablicy wyników po 40 minutach widniał remis 94:94. Zdecydowano, by nie grać dogrywki (obie drużyny jutro grają kolejne spotkanie).
GS
*Punktacja zostanie uzupełniona jak tylko pojawią się statystyki.