Trener Dragan Nikolić ma na papierze lepszą drużynę niż na boisku. Rosa Radom jest najgorszą ofensywą w lidze od 12 lat. Polsat Sport nie ukrywa, że traktuje koszykówkę coraz gorzej.

Nike Hyperdunk X – w tym się teraz gra! >>
Za nami pierwszy miesiąc rozgrywek. Nasze przewidywania zderzyły się z rzeczywistością i mamy kilka negatywnych oraz pozytywnych niespodzianek. Na pierwszy ogień bierzemy zawodników, trenerów i organizacje, które nas rozczarowały.
Dragan Nikolić
Dragan Nikolić drużynę AZS-u objął w grudniu ubiegłego roku po szybkim zwolnieniu przez klub Dariusza Szczubiała. Serbski szkoleniowiec dokonał kilku korekt i wygrał 9 z 23 meczów w sezonie 2017/18.
Przed obecnym sezonem Nikolić zapowiadał walkę o playoffy, więc można było oczekiwać, że w pełni autorska drużyna tego trenera powinna spisywać tak samo dobrze lub nawet lepiej. Tymczasem AZS przegrał wszystkie 5 spotkań w tegorocznych rozgrywkach.
Stelmet i Polski Cukier to drużyny zdecydowanie poza zasięgiem AZS-u (oraz połowy ligi), ale Spójnia i GTK i Polpharma to poziom zbliżony do zespołu Nikolicia. Koszalinianie zagrali fatalną czwartą kwartę z GTK, przegrali ze Spójnią, która wygląda jak drużyna jednego gracza z Polpharmą.
Co ciekawe, sam zespół nie wydaje się tak słaby, jak wyniki i można odnieść wrażenie, że suma talentów większa jest “na papierze” niż na boisku. Trener Nikolić nie wnosi do tego składu wartości dodanej i wydaje się, że w nieodpowiedni sposób wykorzystuje zawodników, których ma w drużynie.
Trefl Sopot
W przedsezonowych rankingach Trefl Sopot często był wymieniany jako jedna z drużyn, która powinna znaleźć się w fazie playoff. Póki co, sopocianie mają bilans 1-4 i zajmują odległe 13 miejsce w lidze. Sam trener mówi wręcz, że sytuacja nie jest łatwa i zaraz jego drużynę może czekać ciężka walka o utrzymanie.
Trefl odniósł tylko jedno zwycięstwo w dodatku przeciwko beniaminkowi, ale przegrał mecz ze słabą Rosą Radom. Zespół z Trójmiasta ma jedną z pięciu najgorszych defensyw w lidze i traci 110.5 punktu na 100 posiadań, znajdując się w gronie takich drużyn jak Miasto Szła Krosno, AZS Koszalin czy Spójnia.
Jako usprawiedliwienie wyników zespołu Marcina Klozińskiego można uznać plagę kontuzji. Michał Kolenda doznał urazu, który wykluczył go z gry być może nawet do stycznia, a Ian Baker – podobnie jak Milan Milanović – rozpoczął sezon od nieobecności.
Rosa Radom
Letnie transfery Rosy i zapowiedzi działaczy oczywiście wskazywały, że w Radomiu szykuję się “sezon na przeczekanie” i drużyna Roberta Witki nie włączą się do walki o medale. Mimo redefiniowania celów, jest jednak gorzej niż można było oczekiwać.
Rosa Radom zdobywa tylko 91 punktów na 100 posiadań i żeby znaleźć drużynę, która była tak zła w ataku, musimy cofnąć się aż do sezonu 2006/07 i występów Unii Tarnów.
Radomianie mają też najgorszą ławkę rezerwowych w lidze i nie mogą liczyć na wiele punktów od swojego “drugiego garnituru”. Podobnie jak w przypadku Trefla, Rosa rozpoczęła sezon bez swojego potencjalnie najlepszego zawodnika – Obiego Trottera.
adidas Dame D.O.L.L.A. – w takich butach szaleje Damian Lillard! >>
Ervin Morris
Morris przychodził do EBL jako następca wszechstronnego Chavaughna Lewisa, który był gwiazdą ligi i najlepszym zawodnikiem TBV Startu Lublin w sezonie 2017/18. Póki co, wygląda na to, że zastąpienie Lewisa okazało się dla nowego gracza Startu zbyt dużym wyzwaniem i Amerykanin zakwalifikował się do grona największych rozczarowań. W 5 meczach zdobył zaledwie 25 punktów.
W dwóch ostatnich meczach obwodowy Startu zagrał odpowiednio 36 sekund i niecałe 7 minut, co może potwierdzać, że trener David Dedek nie widzi dla niego miejsca w składzie i w najbliższej przyszłości klub z Lublina planuje się z nim rozstać.
Aktualizacja: W piątek klub z Lublina poinformował o rozstaniu z Amerykaninem.
Polsat Sport
W sezonie 2018/19 na sportowych kanałach Polsatu możemy obejrzeć dwa mecze w kolejce, co jest dobrą wiadomością. Niestey, większa liczba relacji nie idzie w parze z jakością. Wiele do życzenia pozostawia sama pora sobotniej transmisji. Mecze o 12:30 w sobotę średnio ogląda nieco ponad 8 tysięcy osób (dane bez IPLI).
Sama jakość obrazu w niektórych meczach jest fatalna, a HD w rogu ekranu jest ponurym żartem. Mieliśmy już okazję oglądać mecze komentowane z Warszawy, a co za tym idzie również bez wywiadów przeprowadzanych przed i w trakcie meczów. Dostaliśmy także magazyn o PLK, którego treść z odcinka na odcinek jest coraz lepsza, ale sam program nie ma swojej stałej godziny emisji i wygląda to tak, jakby był wymuszonym elementem do uzupełnienia ramówki Polsatu Sport. Pierwsze tygodnie sezonu pokazują, że Polsat traktuję koszykówkę po macoszemu, ograniczając zaangażowanie i realizując umowę możliwie najmniejszymi nakładami.
Jacek Mazurek, @PulsBasketu
Nike Hyperdunk X – w tym się teraz gra! >>