Stelmet znów będzie bezkonkurencyjny, o podium powalczą Cukier, Anwil i Stal, a o utrzymanie Legia, GTK i Czarni. Czy MVP będzie Ivan Almeida, a największym rozczarowaniem Turów? Sezon PLK zaczynamy od przepytania ekspertów.
W takich butach szalał Kobe Bryant – zobacz! >>
1. Co jest najfajniejszą, najciekawszą ligową historią na początku sezonu?
Łukasz Cegliński, PolskiKosz.pl: Legia Warszawa i wszystko, co jej dotyczy. Wyniki i poziom gry, pomysły trenera Piotra Bakuna, kolejne transfery, frekwencja na Torwarze, zachowanie kibiców, ewentualne racowiska i reakcje ligi… Nawet forma Mateusza Jarmakowicza, który będzie podstawowym graczem. Legia po prostu wnosi do PLK koloryt.
Krzysztof Nałęcz, “Głos Pomorza”: Start Czarnych Słupsk i udana akcja crowdfundingowa. Nawet po odliczeniu wpłat sponsorskich kibice zebrali w krótkim czasie więcej niż miejscowy sztab WOŚP. To pokazuje rozmiar sukcesu. Start Czarnych jest sukcesem, to w zasadzie nie powinno się zdarzyć. Niewiele jest w Polsce klubów, które przetrzymałyby wycofanie się sponsora strategicznego na dwa miesiące przed ligową weryfikacją.
Tomasz Sobiech, PolskiKosz.pl: To musi być oczywiście Legia, skoro dla pracy w klubie z Warszawy zrezygnował z posady nawet prezes PLK. Ale dla zakochanych w najlepszej polskiej koszykówce freaków, ładnych historii na początek jest sporo więcej: galimatias ze statystykami; Dariusz Szczubiał idealnie pasujący do AZS Koszalin; godne ekranizacji brawurowe wysiłki Czarnych Słupsk, by utrzymać się na ligowej powierzchni czy GTK Gliwice w roli sponsora strategicznego ligi. Nawet Siarki jakoś nie brak! I wyjdzie, albo nie wyjdzie, ale na pewno szacunek dla Miasta Szkła za znów dobrą pracę na rynku transferowym. Krosno pokazuje konkurencji, że wcale nie trzeba szastać pieniędzmi, by ściągać do klubu ciekawe nazwiska.
Krzysztof Szaradowski, Radio Anwil: Brak statystyk. W mojej pracy to rzecz wręcz niezbędna. Są znakomitym uzupełnieniem transmisji radiowej, pozwalają dokładniej przedstawić obraz meczu. Stanowią też oczywiście znakomitą zapchajdziurę, gdy trenerzy proszą o czas lub w przerwach między kwartami. Dlatego mam nadzieję, że już w 1. kolejce nowego sezonu statystycy przestaną rwać włosy z głowy przez nowy program, a my zamiast notować na kartkach będziemy mogli korzystać ze statystyk jak w poprzednich latach.
Kosma Zatorski: Pierwszopiątkowy Filip Matczak – ze średniego Asseco do gry w Lidze Mistrzów. W rotacji przed Przemkiem Zamojskim i Jamesem Florencem. Wierzę, że tak będzie i rzeczywiście Artur Gronek i Mike Taylor chcą zrobić z czupryniastego blondyna naszą nową jedynkę reprezentacji. Na razie wygląda na to, że w Stelmecie będzie grał więcej bez piłki, uciekał do skrzydeł, by palić siatki za trzy z rogów i kryć lepszego z obwodowych rywali. Liczę, że trafi mnóstwo trójek a skuteczność utrzyma w okolicach 40 %.
2. Kto zostanie MVP rundy zasadniczej?
Cegliński: Michał Sokołowski. To musi być jego czas, bo kiedy wybić się na pozycję nr 1, jak nie teraz, po udanym – dla niego – EuroBaskecie? Już jest najlepszym obrońcą ligi, już gra na poziomie 13 punktów, 5 zbiórek, 3 asyst. Dodać trochę lepszych decyzji rzutowych, ustabilizować rzut z dystansu, wykorzystać obecność Kevina Puntera i Patrika Audy, brać statuetkę i wyjeżdżać za granicę!
Nałęcz: Vladimir Dragicević. Mimo że został wybrany do pierwszej piątki ubiegłego sezonu PLK, był jednak trochę niedoceniony. Gwarantował zespołowi bardzo wysoki poziom przez całe rozgrywki i wszyscy się do tego łatwo przyzwyczaili. Sądzę, że Czarnogórzec po kolejnym sezonie w Zielonej Górze chciałby jeszcze zagrać w jakiejś dobrej lidze. Jednak aby dostać ciekawsze propozycje niż pojawiły się tego lata, musi zagrać jeszcze lepszy sezon – w związku z tym możemy mieć w tym sezonie częste okazje oglądać Dragicevicia dominatora.
Sobiech: Zwyczajowo nagrody MVP przyznaje się reprezentantowi najlepszej drużyny, ale ja mam podejrzenie, że Stelmet znów sezon zasadniczy potraktuje dość niedbale, mobilizując się dopiero na play-off. Normalnie wskazałbym na Vladimira Dragicevicia, ale tak to obiorę bezpieczny kierunek pamiętając, że liga stara się wręczać trofea Polakom. Zatem Aaron Cel, ponieważ będzie najlepszym zawodnikiem dobrze grającego Polskiego Cukru i przy okazji najlepszym Polakiem w lidze.
Szaradowski: Świeżo po meczu o Superpuchar wskażę na Jamesa Florence’a lub Ivana Almeidę. Ale to najtrudniejsze pytanie, bo trudno oceniać kogoś, kogo nie widziało się na żywo (wielu nowych graczy PLK) lub przez pół roku (ci, którzy wrócili). Gdybym miał natomiast wytypować najlepszego Polaka w tym sezonie, to chciałbym by wypadło na Jarka Zyskowskiego.
Zatorski: Ivan Almeida. Niektórzy śmieją się, gdy po jednym meczu robi się z kogoś gwiazdę, ale tutaj od razu widać, że gość ma papiery na granie. Dobre atuty fizyczne, długie ramiona, piłka w koźle, która nie przeszkadza, spryt i wielki spokój w grze pod koszem.
3. Wytypuj kolejność na podium po play-off i spadkowicza
Cegliński: 1. Stelmet, 2. Polski Cukier, 3. Anwil. Pozycja mistrza jest dla mnie bezdyskusyjna, choć możliwe, że o tytuł znów będzie trochę trudniej. Cukier stawiam nad Anwilem, bo w Toruniu jest skład bez dziur, a we Włocławku brakuje fizycznego, wyskakanego środkowego i drugiej jedynki. A spadną Czarni – sportowo od Legii, GTK, AZS i Asseco w tym momencie może wyraźnie nie odstają, natomiast w trakcie sezonu mogą po prostu nie mieć pieniędzy. Na wzmocnienia i funkcjonowanie.
Nałęcz: 1. Stelmet, 2. Stal, 3. Polski Cukier. Mistrz Polski jest poza zasięgiem, a Anwil tym razem nie potknie się w ćwierćfinale, ale przegra w półfinale. Spadek? Najtrudniejsze pytanie przedsezonowe. Któryś z beniaminków. Koncepcja szansy dla tych, którzy wywalczyli awans, jakkolwiek zacna i atrakcyjna, moim zdaniem nie sprawdzi się.
Sobiech: 1. Stelmet, 2. Polski Cukier, 3. Anwil. Dominacja zespołu z Zielonej Góry nadal jest wyraźna, wciąż odstaje jakością graczy i głębią składu od reszty ligi. Na pierwszy rzut oka w Toruniu i Włocławku zbudowano zespoły na zbliżonym poziomie, ale wydaje mi się, że Anwil jest specyficznie skonstruowany i może znów mieć kłopoty w play-off – jeśli nie znajdzie klasycznego obrońcy obręczy pod kosz i nie uzna, że jednak warto w zespole mieć drugą jedynkę. Spadek? Jest 5-6 drużyn, które mogą zakończyć sezon na ostatnim miejscu, spodziewam się, że zdecydują o tym nie tyle względy sportowe, co raczej jakieś kłopoty organizacyjno–finansowe. Nikomu nie życzę, więc nie podam typu. Jednak nie sądzę, aby była to Legia.
Szaradowski: 1. Stelmet, 2/3 Anwil, 2/3 Polski Cukier. Przewaga mistrzów Polski nadal jest znacząca, w porównaniu do poprzedniego sezonu zrobili tylko kosmetyczne zmiany. Na podium widzę dwie drużyny z kujawsko-pomorskiego, myślę, że to będzie elektryzujący półfinał – nie potrafię jednak w tej chwili powiedzieć, kto by go wygrał. Jeśli chodzi o spadek – właśnie sobie uświadomiłem jak ważnym ogniwem PLK była Siarka, którą zawsze można było wskazać jako spadkowicza i pretensji nie miał nawet Zbigniew Pyszniak. Czarnych bym nie skreślał, Legia i GTK mogą urywać punkty jak to mają w zwyczaju beniaminkowie. Ale któraś z tych drużyn spadnie.
Zatorski: 1. Stelmet, 2. Anwil, 3. Polski Cukier. A spadkowiczem na dziś wydaje się ktoś z dwójki GTK – Legia, ponieważ najgorzej wyglądają kadrowo.
4. Który zespół okaże się największym rozczarowaniem?
Cegliński: Stal Ostrów Wlkp. Co wcale nie oznacza, że będzie słaba. Po prostu świetny poprzedni sezon, piąty mecz w półfinale ze Stelmetem i brąz, rozbudziły co najmniej medalowe oczekiwania w stosunku do „Stalówki”. Ale na razie widać duże dziury w składzie (po Marcu Carterze i Shawnie Kingu) i takie sobie transfery. Tym razem może się skończyć na ćwierćfinale.
Nałęcz: Start Lublin. Wielu spodziewa się po wiele po tym zespole, i słusznie. Ale do zbudowania mocnej pozycji potrzeba czasu i cierpliwości. Rzut oka na zestaw drużyn PLK pozwala zaryzykować typ, że jest siedmiu faworytów do play-off i jedno miejsce dla całej reszty. Chyba nie będzie to miejsce dla Startu, a na play-off chyba bardzo w Lublinie liczą.
Sobiech: Nie spodziewam się powtórzenia wyniku i ponownego medalu dla Stali, piekielnie trudno będzie powtórzyć strzały transferowe z ubiegłego sezonu. Nakłady finansowe z pewnością znów jednak będą duże i przy braku miejsca w trójce w gorącym ostrowskim środowisku może zapanować rozczarowanie. Dla wielu osób, mniej zaznajomionych z realiami, negatywnym zaskoczeniem może też być to, jak marnie sportowo będzie wyglądać Legia.
Szaradowski: Turów, którego kibice przyzwyczajeni do znakomitych wyników i bardzo silnej drużyny. Teraz mogą po raz kolejny przeżywać rozczarowanie równie silne jak kibice we Włocławku w sezonie gdy Anwil zajął 12. miejsce. Zastanawiam się także nad Asseco – czy po raz kolejny uda im się zadziwić koszykarską Polskę i sprawić kibicom sporo miłych niespodzianek? Myślę, że taki sezon, jak rok temu, może im się nie powtórzyć. Na marginesie, przykre jest to, że wymieniłem drużyny, które całkiem niedawno rywalizowały ze sobą w finale.
Zatorski: Turów. PGE przykręciło kurek z pieniędzmi i Turów wygląda na zespół gorszy niż przed rokiem. Tu nawet okolice strefy spadkowej nie będą żadnym zaskoczeniem. Szkoda.
5. Który zespół pierwszy zwolni trenera?
Cegliński: Legia. Myślę, że do zmian dojdzie już późną jesienią i naprawdę typuję, że Piotra Bakuna zastąpi Mike Taylor – poprawi atmosferę, dostanie nowych graczy itd. Inne kandydatury to Paweł Turkiewicz (GTK Gliwice) i Marcin Kloziński (Trefl Sopot). O Dariusza Szczubiała jestem spokojny – to człowiek prezesa Leszka Dolińskiego, obaj byli reprezentanci stanowią zgrany duet.
Nałęcz: AZS. Dariusz Szczubiał straci pracę 4 listopada po meczu z Polpharmą Starogard w Koszalinie. Tak mi wyszło z kalendarza.
Sobiech: Znów naturalnym kandydatem wydaje się Legia, Piotr Bakun jest w ekstremalnie trudnej sytuacji, bo ciężko jego drużynie będzie o jakiekolwiek zwycięstwa i przy ostatnim miejscu w tabeli w grudniu czy styczniu klub będzie musiał jakoś reagować. Poza tym w Lublinie w tym sezonie będą już naprawdę oczekiwać jakichś wyników. Oby nie, ale nie zdziwię się, jeśli po jakiejś wpadce klub podziękuje Davidowi Dedkowi jeszcze zanim ten tak naprawdę zacznie na zwolnienie zasługiwać. Dotrwanie do końca sezonu na stanowisku wcale nie jest takie oczywiste dla Marcina Klozińskiego. Dyplomatycznie rzecz ujmując – w skomplikowanej sopockiej układance nie będzie mu łatwo kontrolować sytuację w drużynie i wokół niej.
Szaradowski: AZS. Żadnemu trenerowi nie życzę zwolnienia, odpowiadam trochę z uśmiechem, bo wszyscy wiemy, że w Koszalinie właściwie co roku w trakcie sezonu następuje zmiana trenera. To taka ligowa tradycja. Mam tylko nadzieję, że w Koszalinie potraktują to jako żart i się na mnie nie obrażą, a Dariuszowi Szczubiałowi życzę jak najlepiej.
Zatorski: Legia – przecież Mike Taylor musi gdzieś pracować!