Załóż konto w Superbet i odbierz 1554 zł na start!
Gdy do przerwy GTK Gliwice prowadziło 49:34, zastanawialiśmy się, czy będą w stanie utrzymać korzystny rezultat do końca. Niedziela w Energa Basket Lidze była prawdziwym dniem cudów. Czarni odrobili 20 punktów straty w czwartej kwarcie, by przegrać po dogrywce. Udaną i efektowną pogoń zanotowały Twarde Pierniki, które odrobiły 19 punktów straty i pokonały PGE Spójnię Stargard.
Tymczasem przewaga w trzeciej kwarcie gości wynosiła już ponad 20 punktów. Legia co prawda wróciła jeszcze w tej kwarcie na -11. W czwartej odsłonie spodziewaliśmy się naporu warszawian, a tymczasem GTK grało cierpliwie i konsekwentnie. Klasą dla siebie był 39-letni Earl Rowland, którego transfer był traktowany z dużą dozą rezerwy ze względu na wiek gracza. Amerykanin w niedzielę przeszedł sam siebie.
Legia w całym meczu popełniła 19 start, trafiła tylko 5 z 24 rzutów za trzy. Miała ogromne problemy z zatrzymaniem ataku GTK, który nie należy do ultra ofensywnych zespołów.
Pierwszy mecz Billy’ego Garretta na Bemowie wypadł blado, ale ciężko dziś napisać słowa pochwały o którymkolwiek z graczy warszawskiego zespołu. Czy będą jeszcze zmiany? Przypuszczam, że w nowym roku możemy nie zobaczyć wszystkich graczy Legii, którzy dziś byli na parkiecie. Dwóch zagranicznych koszykarzy ma opcję buyoutu.