fot. Wojciech Cebula / WKS Śląsk Wrocław
Śląsk prędko objął prowadzenie, gdy Voinalovych trafił z dystansu. W pierwszej kwarcie Ukrainiec oddał aż cztery rzuty zza łuku, trafił dwa. Po kilku minutach McCulluma zmienił Klassen, dla którego był to dopiero drugi występ w barwach WKS-u. Śląsk z Kanadyjczykiem radził sobie lepiej. Ten już w pierwszej swojej akcji popisał się całkiem efektowną asystą, zagrywając do Mileticia nad obręcz. Po 10 minutach wicemistrzowie Polski prowadzili 21:19. Udana pierwsza kwarta.
W takim razie druga była świetna! Podopieczni Jacka Winnickiego zdobyli wówczas aż… 31 punktów! Śląsk systematycznie budował znaczącą przewagę. Wydawało się, że 10 oczek różnicy to już naprawdę sporo. Przed zejściem do szatni wrocławianie zaliczyli jeszcze serię 8:0 i tym samym wygrywali 52:37. Wow!
Wystarczyła minuta od powrotu na parkiet, by wicemistrzowie Polski stracili 5 oczek. To nie był dobry zwiastun drugiej połowy, zdecydowanie. A to nie wszystko! Łącznie w trakcie trzech minut Śląsk pozwolił rywalom na zdobycie nawet 11 punktów! Wrocławianie mieli kłopot z odzyskaniem rytmu w ofensywie. Gravett – identycznie jak w niedzielę – próbował szczęścia z dalekiego dystansu, ale tylko w meczu z MKS-em rzut okazał się celny.
Niedługo później zza łuku rzucali również Zębski oraz Miletić. Obaj nie są pod tym względem wybitni (odpowiednio: 26,3% i 23,3% skuteczności w meczach OBL), ale tym razem ich rzuty znalazły drogę do kosza, a Śląsk wrócił na dwucyfrowe prowadzenie.
Po kolejną przerwę na żądanie trener mistrzów Niemiec sięgnął, gdy Miletić po raz kolejny trafił z dystansu. Serb w środowy wieczór nie miał problemu ze zdobywaniem punktów. W czwartej kwarcie Śląsk jeszcze chętniej decydował się na indywidualne akcje, szukając przewinień ze strony rywali. Skuteczność z linii rzutów wolnych nie była idealna, ale za sprawą tego typu zagrań Śląsk powiększał swoje szanse na sensacyjne zwycięstwo.
Na minutę i 43 sekundy przed końcem Klassen z Gravettem radośnie przybili sobie piątkę. W końcu Śląsk wygrywał dziesięcioma oczkami z mistrzami Niemiec! Sytuacja nie wymknęła się już spod kontroli. Co więcej, Ratiopharm popełnił jeszcze błąd trzech sekund, Williams został zablokowany przez Mileticia, a WKS… zaczął cieszyć się z absolutnie niespodziewanej wygranej. 100:88 z mistrzami Niemiec!