– Byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania, choć nie zaczęliśmy go dobrze. Gdy złapaliśmy swój odpowiedni rytm, wróciliśmy do gry. Wygrywamy na bardzo trudnym terenie – mówi Tomasz Śnieg, rozgrywający PGE Spójni.
W końcówce spotkania Legia miała dwie akcje na zwycięstwo. Dwa razy piłka powędrowała w ręce Raya McCalluma, który popełnił dwa błędy kosztujące Legię wygraną. Mimo błędów Amerykanina, ten mecz warszawianie powinni zamknąć wcześniej. Ale pudłowali rzuty wolne w ilości wręcz hurtowej. Trafili 9 z 22 rzutów.
Gości do zwycięstwa poprowadził duet Brody Clarke / Karol Gruszecki. Obaj zdobyli razem 29 z 71 punktów Spójni, byli 10 na 19 z gry. Isiah Brown miał 8 punktów (3/11 z gry) i 7 asyst. Krzysztof Sulima miał 6 punktów i 8 zbiórek w 21 minut.
– Tydzień przygotowaliśmy się na to spotkanie. Mieliśmy więcej czasu niż nasi rywale. Myślę, że wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski z oglądania meczów Legii. Nie zagraliśmy perfekcyjnie, ale na końcu wygraliśmy. Wygraliśmy ten mecz obroną w końcówce – mówi Sebastian Machowski, trener PGE Spójni Stargard.
Najlepszym strzelcem Legii był Ray McCallum, autor 19 punktów i 7 asyst. W końcówce jednak popełnił dwie kluczowe straty – złe podanie i błąd kozłowania. Podobnie jak w meczu z Hapoelem Holon chyba za bardzo chciał zostać bohaterem końcówki. Najlepiej zarabiający w zespole Geoffrey Groselle miał 10 punktów i 6 zbiórek, Devyn Marble zagrał słaby mecz – rzucił tylko 7 punktów (3/10 z gry). Silni skrzydłowi Grzegorz Kulka i Dariusz Wyka rzucili razem tylko 8 punktów.
– Ta porażka nie powinna się zdarzyć. To bardzo bolesna przegrana. Mamy nad czym pracować – mówił po meczu Grzegorz Kamiński.
Kosma Zatorski