REDAKCJA

Sensacja we Włocławku – AZS ogrywa Anwil

Sensacja we Włocławku – AZS ogrywa Anwil

Goście z Koszalina wystąpili w siedmiu, a Torey Thomas i Michael Fraser zagrali po 40 minut. Jednak Bartosz Bochno zagrał mecz życia i AZS we Włocławku ośmieszył Anwil, wygrywając 80:77.

Marek Łukomski / fot. Krzysztof Cichomski, King Szczecin

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>

Grający w zaledwie 7, ale z wielkim sercem i zaangażowaniem zespół z Koszalina wyrwał zwycięstwo Anwilowi we Włocławku. Bartosz Bochno zdobył 23 punkty i rozegrał chyba swój najlepszy mecz w karierze.

AZS rozpoczął ten mecz broniąc strefą, co otworzyło pozycje na obwodzie dla Anwilu. Włocławianie aż 10 z 11 swoich pierwszych rzutów oddali za 3 punkty – trafili 6.

Chase Simon trafił na start 3 razy, ale miał także bardzo odpowiedzialne zadanie w defensywie, bo to on został oddelegowany do krycia Toreya Thomasa, czyli najgroźniejszego gracza “Akademików”. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 27:19, a obie drużyny przez 10 minut trafiły aż 10 razy za 3 punkty.

Na początku drugiej kwarty dwie trójki trafił Marek Zywert. Anwil próbował ogrywać Aleksandra Czyża, który kończył większość akcji Anwilu w tej części gry. W sumie, w swoim debiucie w Hali Mistrzów zdobył 4 punkty w 8 minut.

Chaos w grze włocławian wykorzystali gracze z Koszalinie, którzy wyszli nawet na prowadzenie 34:31. Sporo problemów podkoszowym Anwilu sprawiał Michael Fraser (11 pkt., 12 zbiórek), którego nie jest łatwo przestawić w trumnie. Przekonał się o tym Josip Sobin, który szybko złapał 3 faule.

Włocławianie nie mogli złapać swojego rytmu, nie odnaleźli się w improwizowanej koszykówce, a rzuty już tak nie wpadały, jak na początku, co w efekcie sprawiło, że to goście schodzili na przerwę z prowadzeniem 40:36.




Strefa AZS-u sparaliżowała Anwil, a po drugiej stronie punktował Bartosz Bochno. Dobry fragment Chase’a Simona pozwolił włocławianom wrócić na prowadzenie. Amerykanin w całym meczu zdobył 27 punktów i był zdecydowanie najlepszym graczem zespołu prowadzonego przez Igora Milicicia.

Jednak przed rozpoczęciem czwartej kwarty AZS znów miał więcej punktów niż Anwil, gospodarze przegrywali 59:62.
Intensywność w obronie włocławian się zwiększyła, ale wciąż to goście utrzymywali się na prowadzeniu. Na 4 minuty do końca na tablicy był remis, po 71, ale zaraz kolejną trójkę trafił rewelacyjny tego dnia Bartosz Bochno. Anwil walił głową w mur, a AZS uwierzył, co przełożyło się na +8 na 2 minuty do końca.

Anwil miał okazję na doprowadzenie do remisu, przegrywał 3 punktami na 16 sekund przed końcem, ale Walerij Lichodiej nie trafił trójki. Potem okazję miał jeszcze Jarosław Zyskowski, ale także nie trafił. Sensacja stała się faktem, 80:77 dla AZSu.

Anwilowi brakowało w całym meczu agresji. AZS popełnił w tym spotkaniu tylko 6 fauli, co świadczy o agresywności ataku włocławian, a raczej o jej braku. To kolejna porażka na własnym parkiecie koszykarzy z Włocławka, już czwarta.

Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>

Grzegorz Szybieniecki

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami