PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Goście z Radomia rozpoczęli mecz bez żadnych kompleksów. Grali szybko, szukali otwartych rzutów z dystansu (HydroTruck do przerwy oddał 23 rzuty za 3 punkty i tylko 12 za 2) i co najważniejsze je trafiali, co pozwoliło im wyjść na kilka punktów przewagi. Włocławianom z kolei brakowało nieco energii w obronie i skuteczności w ataku.
Anwil przystąpił do tego spotkania mocno osłabiony. Z powodu drobnej kontuzji poza składem był Michał Sokołowski, z kolei Tony Wroten nie mógł wystąpić z uwagi na chorobę. Na ich nieobecności skorzystał Igor Wadowski, który jak tylko pojawił się na parkiecie zdobył 7 punktów.
To między innymi po jego akcjach, a także dobrze wykorzystywanego Shawna Jonesa, czy trójkach Chase Simona Anwil wyszedł na prowadzenie. Nie udało się jednak gospodarzom wypracować większej przewagi – HydroTruck w grze trzymały wciąż rzuty z dystansu, a na koniec drugiej kwarty kolejną trójkę dorzucił Rod Camphor.
Po udanym początku mocno rozochocony w ataku był Carl Lindbom, który sprawiał mnóstwo problemów Rolandsowi Freimanisowi. Coraz lepiej grał także Obie Trotter, którego trójka pozwoliła gościom zbliżyć się na zaledwie 3 punkty do Anwilu.
Przerwa na żądanie wzięta przez Igora Milicicia dała spory impuls zawodnikom z Włocławka, który szybką serią punktów (dobre minuty Freimanisa) odskoczył na +13. Po 30 minutach, po kolejnej udanej akcji Wadowskiego, Anwil prowadził 62:49.
Włocławianie w czwartej kwarcie dużo punktowali po szybkim przejściu z obrony do ataku. Przewaga jednak nie rosła, a wręcz malała, bo HydroTruck… trafiał za 3 punkty (wpadła nawet ta o tablicę Artura Mielczarka).
Anwilowi w ataku przytrafił się koszmarny zastój – straty popełniali wszyscy – od świetnego wcześniej Wadowskiego, po Ricky’ego Ledo i doświadczonego Szymona Szewczyka. Na 3 minuty do końca było już tylko +3, a mecz z Treflem nerwowo zaczął przypominać się wszystkim w Hali Mistrzów.
Na 70 sekund przed końcem był już remis, bo Camphor trafił za 3 punkty (a mógł nawet prowadzić, bo Lindbom nie trafił osobistych. Anwil w następnej akcji popełnił kolejny błąd zostawiając Marcina Piechowicza w narożniku i było +1 na 30 sekund do końca.
Bohaterem jednak został Camphor, którego akcja 2+1 wyprowadziła HydroTruck na 2 punkty przewagi na 11 sekund przed końcem. Anwil w odpowiedzi stracił piłkę (Ricky Ledo) i sensacja stała się faktem. 82:78 dla gości z Radomia.
Pełne statystyki znajdziesz TUTAJ.
GS