Zaskakująco łatwy mecz trafił się Serbii w ćwierćfinale EuroBasketu. Wygrana z Włochami 83:67 oznacza, że o finał zespół z Bałkanów zagra z Rosją, z którą przegrał w grupie.
EuroBasket, PLK, NBA – typuj i wygrywaj kasę! >>
Włosi ambitnie zaczęli od obrony tak mocnej, że Serbia pierwsze punkty zdołała zdobyć po 4 minutach gry. Poza indywidualnymi akcjami, niezbyt skutecznych gwiazdorów – Marco Belinellego i Gigiego Datome – od samego początku włoskiej drużynie brakowało jednak jakości reszty zawodników, aby pokonać znacznie bardziej wyrównaną Serbię.
W pierwszej połowie największą różnicę zrobił Boban Marjanović, który nie tylko był trudny do zatrzymania dla pojedynczego obrońcy, ale przy podwojeniach świetnie znajdował wolnych kolegów zbiegających pod kosz. Do przerwy było 44:33 i Serbia kontrolowała przebieg wydarzeń.
Włosi zbliżali się kilkukrotnie na 8-10 punktów straty w II połowie, ale dobre akcje przeplatali fatalnymi pudłami. Lepiej zorganizowana Serbia nie utraciła inicjatywy ani na moment. W ostatnich minutach walkę próbował nawiązywać już tylko osamotniony Belinelli (18 pkt., ale 5/17 z gry).
Najskuteczniejszym graczem wśród zwycięzców był Bogdan Bogdanović, który uzbierał 22 punkty, choć miał tragiczne 1/9 w rzutach z dystansu. Boban zakończył mecz z 10 punktami, 7 zbiórkami i 4 asystami.
Ciekawostka dla kibiców PLK – kilka całkiem niezłych akcji pokazał Christian Burns, były zawodnik AZS Koszalin, od niedawna posiadający włoskie obywatelstwo. W 9 minut na parkiecie zaliczył 9 punktów, 2 zbiórki i asystę.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
rw