PRAISE THE WEAR

Serce jak Manu, czyli Pop chwali Sochana

Serce jak Manu, czyli Pop chwali Sochana

Nasz wysłannik wybrał się do San Antonio, aby spytać Gregga Popovicha o Jeremiego Sochana. - Ma serce do gry jak Manu Ginobili - powiedział słynny trener Spurs.
San Antonio Spurs
Mecz San Antonio Spurs – Dallas Mavericks fot. Filip Połoska

Derby Teksasu pomiędzy San Antonio Spurs i Dallas Mavericks, były meczem, którymi podekscytowani byli chyba jedynie kibice obu drużyn. Ze względu na odległość miast od siebie w hali było bardzo dużo kibiców w niebieskich koszulkach.

Tej ekscytacji kibiców nie podzielały obie drużyny, wpisując do protokołów kontuzjowanych swoje największe gwiazdy. W Dallas zabrakło Luki Doncica i Kyriego Irvinga, a w San Antonio leczącego kolano Jeremiego Sochana, który noc wcześniej rozegrał mecz swojego życia, rzucając 29 punktów i zaliczając 11 zbiórek.

W tej grupie podzielających escytację derbami byłem także ja. Dostęp do korytarzy i obserwowanie “od kuchni” najlepszej ligi świata jest spełnieniem marzeń do kwadratu, gdzie na każdym kroku dzieją się małe cuda.

Mój pierwszy mecz NBA zaliczyłem kilka lat temu w San Antonio, od razu z akredytacją. Pojechałem do Teksasu na konferencję SXSW, która co roku odbywa się w pobliskim Austin, gdzie na co dzień mieści się siedziba filialinego klubu – Austin Spurs.

Wtedy pojawiłem się tam cztery godziny wcześniej i do dzisiaj mam w mózgu przed sobą scenę, gdy chodząc wystraszony po korytarzach, nagle przed moją twarzą pokazał się Manu Ginobili. Szeroko uśmiechną i rzucił:

– Hey man!

– Hey Manu! – ten posiadający cztery słowa dialog należy do absolutnego topu dialogów w moim życiu.

Argentyńczyk w tym tekście jeszcze wróci.

POP

Od mojej pierwszej wizyty w AT & T Center minęły lata. Spurs są zupełnie inną drużyną i ekscytację widać chyba tylko u kibiców z Polski. Znudzenie tankującym sezonem było od razu zauważalne na przedmeczowej konferencji, na której pojawiło się około dziesięciu dziennikarzy i dziennikarek. Ale konieczność odbębniania jakiegoś obowiązku i poczucie humoru Gregga Popovicha to doskonałe połączenie.

Po pierwszym pytaniu o kontuzję kolana Charles Bassey’a (wyłączony do końca sezonu) na sali zapanowała cisza i nikt nie wyrywał się do kolejnych pytań. Pop udający ironicznego nauczyciela rzucił “nie wszyscy na raz, dajcie mi chwile żebym pomyślał zanim odpowiem”.

– Jaka restauracje polecisz w San Antonio na jutro? – rzucił żarcikiem jeden z dziennikarzy.
– A będziesz tu nadal jutro?
– Do lunchu na pewno.
– Hmmm Will’s… Hot wings! – rzucił Pop, a dziennikarz to zanotował po czym Pop dodał: – Właśnie totalnie to zmyśliłem.

Kolejne pytanie zadał z wycelowanym w trenera smartfonem z doczepionym mikrofonem, wyraźnie zaangażowany młody dziennikarz z Dallas:
– Jaden Hardy ma szanse obecnie grać więcej. Co sądzisz o jego grze? Co według Ciebie pokaże na parkiecie w przyszłych sezonach?
– Boże, uwielbiam takie pytania – westchnął wyraźnie kręcąc z niedowierzaniem głową Pop – Proszę nie pomyśl, że jestem niemiły albo się wymądrzam, ale zgadnij ile poświęcam czasu na oglądanie tego młodego kolesia?
– Prawdopodobnie nie za dużo… – powiedział dziennikarz z Dallas, który najwidoczniej zrozumiał swój błąd.
– Może: “wcale”? Nie chodzi o niego, ale mam inne rzeczy na głowie. To nawet nie jest na moim horyzoncie zainteresowania. Sorry.

W trzeciej minucie konferencji dziennikarz zapytał o rozwój Sochana i pop wyrazie się obudził i na dobicie gościa z Dallas rzucił: Widzisz? Na to mogę odpowiedzieć, bo to jeden z moich gości.

– Jest ekscytujący, to będzie niesamowity zawodnik. Ma to samo serce i wolę współzawodnictwa, co Manu Ginobli, jest atletyczny, umie grać na wszystkich pięciu pozycjach. To nie jest Luka – Luka jest tylko jeden – ale dla 19 latka robić to, co robi Jeremy – to jak jak zbiera, łapie loby, biega do kontrataku, rzuca trójki – a nie jest dobrym rzucającym jeszcze – jest niesamowite. Świetnie broni, zmienia rzut osobisty na jedną rękę i poprawia skuteczność z 35 na 80%, mocno broni niezależnie kogo. Nie bierze jeńców, nikt mu nie imponuje i gra swoje – to będzie niezwykły zawodnik

– Mówiąc, “że to nie Luka masz na myśli, że gra w obronie”? – kolejny żarcik zaprzyjaźnionego dziennikarza.

– Nie hcę mówić źle na mojego słowiańskiego przyjaciela wiec skupię się na Jeremim. Świetnie broni. Sorry Luka! Wszystkie pytania są z prawej strony, co jest nie tak z lewą? – cisnął dziennikarzy trener San Antonio.

Temat rozmów zszedł na draft, bo przyszły sezon jest tym, na czym naprawdę skupia sie teraz sztab trenerski. Trener zaskoczył dziennikarzy, tłumacząc, że nie ogląda skrótów potencjalnych graczy, których może wybrać w loterii.

– Chyba widziałem jeden dwuminutowy klip gościa, który będzie w loterii – nawet nie wiem dlaczego to obejrzałem, po prostu jakoś na to wpadłem.
– Pewnie było na Instagramie.
– Tak tak, spędzam ogromnie dużo czasu na Instagramie – ironizował Pop dodając, że spędzałby tam jeszcze wiecej czasu, gdyby nie spędzał go na Twitterze – Muszę skupić na zadowalaniu moich followersów! – dodał wzbudzając głośny śmiech wszystkich. Naprawdę nie oglądam graczy college’u. Grę Jeremiego zobaczyłem po raz pierwszy kiedy wszedł do nas na halę. Jest 97 skautów po coś im płacisz te pieniądze i musisz ufać, ze dobrze robią swoją robotę.

Następne pytanie zadałem ja. Kiedy powiedziałem, że jestemPolski, trener Popovich zareagował
entuzjastycznym “Oh”, chociaż ten entuzjazm mógł w połowie wynikać z tego, że w końcu padło pytanie z lewej strony sali:

– Jeremy jest ogromnie popularny w Polsce. Po każdym meczu widzę rano, że moi znajomi szerują jego higlightsy na Instagramie i Twitterze – o czym pewnie doskonale wiesz, bo jesteś aktywny na tych platformach… Nigdy tego nie widziałem przy Marcinie Gortacie więc zgaduję, że to nie tylko dzięki jemu świetnymi skillsami koszykarskimi ale też dzięki jego charakterowi. Jak mógłbyś porównać pierwszy rok Jeremiego do pierwszego roku Manu, czy Kawhi’a, nie tylko jeśli chodzi o umiejętności, ale również o jego wpływ i zaangażowanie w organizację Spurs?

– To zupełnie inna historia. Manu nie był tak naprawdę pierwszoroczniakiem. Był pierwszy rok w NBA, ale wcześniej został mistrzem Europy, gdzie grał przez długi okres czasu. Co do Jeremiego, to nigdy nie widziałem kogoś, kto w tak młodym wieku, zachowuje się jakby był tutaj od zawsze. Nic go nie onieśmiela, chce się cały czas uczyć i uwielbia rywalizacje jak Manu. Jest naprawdę wyjątkowy.

– No to wszyscy mamy świetny cytat – rzuciła siedząca obok mniej dziennikarka, która nie zadała żadnego pytania.

– Tak, nadrobił za was wszystkich – rzucił o mnie Pop.

JEREMI

Przed meczem z Sochanem spotkała się grupa kibiców, którzy przyjechali z Wojtkiem Michałowiczem, z którym grywałem kiedyś razem w kosza. Mieli szczęście oglądać jego popisowy mecz z Orlando. Wczoraj Jeremy nie grał, więc pozostało mi oglądanie jego poza parkietowych umiejętności. A te są dla mnie imponujące:

Sochan jest gwiazdą. Na każdym kroku kibice go oblegają a on uśmiechnięty przybija z nimi piątki, robi selfie, podpisuje gadgety. Robi to przed meczem, w trakcie i po – kibice go tu kochają.

Jest też bardzo aktywny podczas meczu: mocno dopinguje swoich kolegów, celebrując z nimi zdobył punkty. Dogrywkę, w dużej części, jako jedyny z ławki oglądał na stojąco.

Naszego debiutanta przede wszystkim chciałem spytać o to, jakie emocje mu towarzyszą, kiedy myśli o przyszłym sezonie ale ze względu na ograniczenia covidowe dostęp do zawodników jest bardzo ograniczony, jednak ta dość niespodziewana wymiana zdań z Greggiem Popovichem sprawiła, że nie żałuję mojej kolejnej wizyty w San Antonio.

Po konferencji przekąsiłem w press roomie hot doga (w przerwę podawany jest popcorn) i poszedłem do fanshopu, w którym jest ogrom koszulek, bluz i gadgetów Spurs. Jednak bardzo mało z nich jest z nazwiskiem Sochana, plus większość rzeczy jest bardzo droga (koszulka meczowa Spurs kosztuje 130-160 dolarów).

MECZ

Siedząc w naszych prasowych miejscach razem z Wojtkiem Michałowiczem czułem się jakbym oglądał spotkanie na Canal Plus. 

Mecz na początku nie porywał: brak gwiazd, a w szczególności Jeremiego Sochana, dla którego tutaj przyjechałem i ogromne zmęczenie pięcioma dniami SXSW dawało znać o sobie, jednak z zagrania na zagranie, wraz z upływającym czasem i wciąż wyrównanym wynikiem mecz robił się co raz bardziej intersujący.


Pod koniec czwartej kwarty, przy kilku szalonych zagranicach (nietrafione osobiste Spurs na 1,8 sekundy przed końcem przy przegrywaniu dwoma punktami, niespotykana strata Dallas, zjawiskowo rozpisana i zrealizowana akcja Spurs) halę pochłonęła euforia i szaleństwo jakbyśmy oglądali siódmy mecz play-off. Regulaminowy czas gry zakończył się dogrywką, w której szybko przewagę uzyskali Dallas i bezpiecznie dotrwali do końca.

Z San Antonio Filip Połoska

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami