Na pięknej wyspie Bequia, która słynie z polowań na wieloryby, grał w piłkę i krykieta, dopiero potem w koszykówkę. Jest reprezentantem państewka Saint Vincent i Grenadyny, krajanie traktują go jako mentora.
PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
Zagiął mnie, już na samym początku. Nawet jeśli nie pamiętałem, to powinienem sprawdzić, to nie było trudne – pod hasłem “Saint Vincent and the Grenadines men’s basketball players” są w Wikipedii przecież tylko dwa nazwiska. Adonal Foyle i Shawn King.
Dlatego gdy zapytałem Shawna o to, czy jest najbardziej znanym graczem ze swojego kraju, a on z lekkim wyrzutem odpowiedział, że Saint Vincent i Grenadyny miały gracza w NBA, poczułem się głupio. Ale zaraz potem pomyślałem, że to wszystko układa się w piękną historię.
Adonal Foyle. Mierzący 208 cm wzrostu środkowy, który spędził w NBA kilkanaście lat i zablokował 1193 rzuty. Pamiętam, jakie wrażenie zrobił na mnie opowiadając o sztuce blokowania podczas finałów Los Angeles Lakers – Orlando Magic w 2009 roku. O cierpliwości, wyczuciu czasu, rozeznaniu w stylu gry rywali i braku strachu przed trafieniem na plakat. Był elokwentny, stronił od banału.
Shawn King aż tak jak Foyle się nie wybił, pewnie nie użyczy swojego imienia dla nagrody MVP w mistrzostwach Grenadyn, tak jak zrobił to były gracz NBA. Ale to przecież też środkowy, który mierzy 208 cm wzrostu, który słynie z obrony i twardej gry pod koszami. W dwa sezony w NCAA zablokował 149 rzutów w 67 meczach dla Oral Roberts, został rekordzistą VTB zbierając aż 25 piłek w meczu.
Teraz jest najlepszym zbierającym i blokującym PLK. Jest filarem Stali Ostrów Wlkp., czołowym środkowym ligi, kandydatem do nagrody MVP.
Relaks wśród wielorybów
O jego grze nie ma, co pisać. Wszystko widać na boisku. 35-letni King to gracz doświadczony, silny, zdyscyplinowany. Od techniki ważniejsza jest u niego moc, od manewrów – umiejętność efektywnego poruszania się w polu trzech sekund, a od ataku – obrona. W niej daje drużynie najwięcej, choć jest też bardzo skuteczny pod obręczą – zdobywa średnio po 12,3 punktu, trafia 61 proc. rzutów.
Jednak King, to przede wszystkim egzotyka. Karaibska koszykówka, to przecież – z całym szacunkiem dla Tima Duncana, Patricka Ewinga i Waltera Hodge’a – terytorium nieznane i prowincja. Jak zaczął w nią grać Shawn?
Ano tak, jak to często bywa – bo urósł. – Jako dzieciak grałem przede wszystkim w piłkę nożną i krykieta. Na piłkarskim boisku byłem obrońcą – śmieje się Shawn. A w zasadzie nie tyle śmieje, co znacząco podkreśla. Rozmowa z nim wymaga skupienia, King mówi tak innym angielskim, tak różniącym się od tego, którego używają gracze z USA. Wypowiada się powoli, trochę z francuskim akcentem i spokojnie, cierpliwie powtarza niektóre słowa na prośbę nieobeznanego dziennikarza.
Zresztą o tym, że to miły, bardzo uprzejmy i kulturalny człowiek, powtarzają w Ostrowie wszyscy. – Po rutynowym zabiegu potrafi podziękować masażyście w taki sposób, że czujesz, jak bardzo ceni tę pomoc – mówi trener Emil Rajković.
A tak w ogóle to Shawn Ethelbert King nie urodził się na jednej z wysp Saint Vincent i Grenadyn. – Przez pierwsze 7 lat byłem mieszkańcem Trynidadu i Tobago, dopiero potem przeniosłem się z moimi rodzicami, trójką sióstr i dwoma braćmi tam, gdzie mieszkam do dziś, na wyspę Bequia – mówi Shawn.
Piękne miejsce, prawda? – Ooo, tak! Widoki, przyjaźni ludzie, znakomita pogoda, piękne plaże. Świetne miejsce, by przyjechać, odpocząć, zrelaksować się – mówi King, który w domu spędza każde lato.
Bequia to najbardziej wysunięta na północ wyspa z archipelagu Grenadyn, które nazywane są klejnotami Karaibów. Ma powierzchnię 18 km2, czyli jest dwukrotnie mniejsza od Ostrowa Wlkp. Znana jest oczywiście z turystyki, ale także tradycji polowania na wieloryby. W przeszłości mieszkańcy wysepki byli cenionym harpunnikami – polowali sami lub byli zatrudniani na amerykańskich statkach. W uznaniu dla tych tradycji Bequia ma prawo odłowu dwóch wielorybów rocznie, ale nie wykorzystuje tego limitu.
Przez Barbados do NCAA
Internetowe surfowanie po Karaibach jest wciągające, ale wróćmy do Kinga. Saint Vincent i Grenadyny nie mają zawodowej ligi, ale są tam drużyny, kluby, w których gra się w koszykówkę. Dla przyjemności, dla zabawy, choć są także turnieje o mistrzostwo wysp. I gdy Shawn miał 16 lat i zaczął wyraźnie rosnąć, przewyższać nie tylko rówieśników, ale generalnie – mieszkańców wyspy, odezwał się do niego jeden z trenerów. – Słuchaj, jesteś wielki, masz dobre warunki do koszykówki. Przyjdź na trening.
Shawn przyszedł i został w zespole. Ekipa nazywała się Bequia All Stars i grała na otwartym boisku Clive Tannis, a jej trenerem był Junior Sutton. W 2003 roku udał się z drużyną na turniej na Barbados, gdzie wypatrzył go trener z Carl Albert State, junior college’u z Poteau w Oklahomie. Koszykarski program w tej szkole już nie istnieje, ale King się jeszcze załapał. Właśnie 2003 roku wyleciał do USA.
Dla jego krajanów na wyspie było to duże wydarzenie. Dla jednej z gazet z Oklahomy wypowiadał się nawet trener Sutton, który mówił o tym, jak wszyscy jego gracze z Bequia All Stars inspirują się historią Kinga. – Wszyscy bardzo go szanują, chcieliby osiągnąć tyle, co on.
A to był dopiero początek. W swoim drugim sezonie w junior college’u King zdobywał średnio 20,6 punktu, 12,6 zbiórki oraz 7,1 bloku na mecz i wzbudził zainteresowanie uczelni z NCAA. Miał kilka propozycji, m.in. z Nevady, UTEP i Utah State, ale wybrał Oral Roberts z Tulsy w Oklahomie.
Przez dwa lata zdobywał w NCAA średnio 8,4 punktu, 6,0 zbiórki oraz 2,2 bloku i dwukrotnie awansował z zespołem do Turnieju. Odpadał już w pierwszej rundzie, ale to i tak były najlepsze lata w historii Oral Roberts. W 2007 roku jego zespół przegrał 54:70 z Washington State (grali w nim m.in. Kyle Weaver, Aron Baynes czy Tyler Rochestie), w kolejnym sezonie lepszy 82:63 okazał się Pittsburgh (DeJuan Blair, Brad Wanamaker).
Mentor radzi krajanom
King mówi, że gdy grał w junior college’u, to byli skauci, którzy przepowiadali mu grę w NBA. Przeszkodziły mu jednak kontuzje, które zresztą powtarzały się u niego na początku kariery. Pod koniec pierwszego zawodowego sezonu (2008/09 w słoweńskim Hopsi Polzela), doznał poważnej kontuzji kolana, która wyłączyła go na kilka miesięcy, w tym całe lato. Kinga ominęły campy, ligi letnie itd., a ze statystykami na poziomie 20,4 punktu, 14,8 zbiórki oraz 3,1 bloku, być może dostałby szansę.
I tak King został w Europie, istotne było też, że w 2010 roku, gdy kończył grę na Słowenii, miał już 28 lat. Potem występował na Białorusi, na Ukrainie, we Francji i w Estonii. W ubiegłym sezonie reprezentował Kalev Cramo i w ostatnim meczu VTB z Tsmokami Mińsk zdobył 15 punktów i zaliczył wspomniane już 25 zbiórek. To rekord tej ligi.
W 2015 roku King zagrał też w reprezentacji Saint Vincent i Grenadyn. – To był mój debiut i jak dotąd jedyny występ. Ciągle coś się nakładało – a to kontuzje, a to testy w Europie, a to po prostu nie było meczów – mówi.
Dwa lata temu spisał się świetnie – w turnieju zwanym Caribebasket, czyli czymś w rodzaju amerykańskiej Dywizji C (najlepsi awansują na CentroBasket, z którego z kolei czołowe zespoły dostają się do mistrzostw Ameryk), Saint Vincent i Grenadyny zajęły swoje najlepsze w historii, szóste miejsce.
King w sześciu meczach miał średnio 12,5 punktu, 14,8 zbiórki oraz 3,1 bloku, trafił 73 proc. rzutów z gry. W meczu o piąte miejsce z Surinamem (80:87) wypadł najlepiej – rzucił 18 punktów, miał 18 zbiórek oraz 7 bloków.
– Mieliśmy niezły zespół, ale wciąż wiele wymagało poprawy. Potrzebowaliśmy pracy, jeśli chodzi o podstawowe rzeczy – mogliśmy osiągnąć lepszy wynik, ale zawalaliśmy spotkania przez to, że popełnialiśmy najprostsze błędy – tłumaczył King po turnieju.
Na Bequia, gdzie przecież znają się wszyscy, jest kimś w rodzaju mentora. Dwa lata temu udzielił wywiadu lokalnemu „The Vincentian”, w którym mówił: – W życiu młodego koszykarza najważniejsze są małe kroki. Jeśli chcesz coś osiągnąć, codziennie musisz pracować nad dryblingiem, rzutem, wejściami pod kosz. Nad podstawowymi koszykarskimi elementami.
– Gdy spoglądają na ciebie trenerzy, patrzą właśnie na te fundamenty gry. Jeśli ich nie masz, albo robisz je źle, to nie będą chcieli, żebyś dla nich grał. Będziesz musiał wrócić do podstaw.
– Przyjechałem na Bequia i oglądałem wiele meczów chłopaków. Wygląda na to, że wszyscy chcą tylko robić wsady. A koszykówka to nie tylko wsady i trójki, musisz wiedzieć, jak rzucać, jak wchodzić, jak podawać piłkę – tłumaczył.
W Polsce Shawn King gra dokładnie tak, jak o grze mówi.
Łukasz Cegliński
PS Boisko w Bequia i turnieje tam wyglądały kilka lat temu tak: