Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Przed startem serii między 76ers a Raptors większość oczu zwrócona była na to, jak poradzi sobie James Harden. Obrońca ekipy z Filadelfii miał w ostatnich tygodniach sporo problemów, ale w sobotnim pojedynku z Raptors wypadł całkiem nieźle. Największą gwiazdą został jednak drugoroczniak Tyrese Maxey, który zagrał jeden z lepszych meczów w karierze.
Świetnie wykorzystał fakt, że przed startem serii pozostał nieco w cieniu, a przecież często w trwających rozgrywkach bywał drugim najlepszym graczem zespołu zaraz po Embiidzie. Przypomniał się więc w najlepszy możliwy sposób, zapisując na konto aż 38 punktów (14/21 z gry, 5/8 za trzy), z czego 21 oczek zdobył tylko w kluczowej dla ostatecznego wyniku trzeciej kwarcie.
Pokazał tak naprawdę cały swój repertuar, a w ciągu ostatnich miesięcy wykonał na tyle duże postępy w ataku, że obrona Raptors nie miała za bardzo pomysłu na to, jak go zatrzymać. Maxey nie tylko mógł więc udowodnić, że jest jednym z najszybszych zawodników w lidze, ale też trafił aż pięć z ośmiu trójek, czym potwierdził swoją ciężką pracę nad tym właśnie elementem.
Jego świetna postawa w trzeciej kwarcie pozwoliła Szóstkom odjechać rywalom, a pomimo wysokiej wygranej różnicą 20 punktów wciąż spore rezerwy mają jeszcze Embiid i Harden. Ten pierwszy spudłował bowiem 10 z 15 swoich rzutów, natomiast ten drugi zebrał co prawda 22 oczka i rozdał 14 asyst, ale trafił tylko dwie z 10 trójek. 26 punktów dodał jeszcze Tobias Harris.
Fani Raptors mają więc czym się martwić, bo ich zespół nie tylko nie postawił w Filadelfii twardych warunków, ale na dodatek stracił Scottie’ego Barnesa ze względu na uraz kostki. Do kontuzji doszło, gdy Embiid niefortunnie stanął na nodze pierwszoroczniaka, a ten upadł na parkiet w bólu i nie dokończył spotkania. Tymczasem drugi mecz tej serii już we wtorek.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>