
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Czwarty mecz tej serii, zgodnie z oczekiwaniami, Adam Kemp rozpoczął w pierwszej piątce i od razu przyniosło to bardzo dobre efekty. Dzięki Amerykaninowi Legia zaczęła ten mecz bardzo fizycznie, co przełożyło się chociażby na zbiórki w ataku i punkty z ponowienia, a w konsekwencji na prowadzenie 13:4.
Śląsk z kolei zaczął ospale, dodatkowo od pierwszej minuty poddenerwowany na brak gwizdków był Travis Trice, który był atakowany przez Legię w pierwszych posiadaniach ofensywnych. Gospodarze jednak w pewnym momencie kompletnie się zacięli, a Śląsk złapał drugie życie wraz z wejściem na parkiet Aleksandra Dziewy.
Reprezentant Polski zaczął kręcić z Tricem swoje firmowe akcje dwójkowe i wrocławianie wrócili do gry. Dobry fragment zanotował Łukasz Kolenda, którego gra w obronie i atakowanie kosza mogły się podobać.
Legia starała się grać cierpliwie, ale trudno było o pozycje i dużo akcji kończyło się rzutami przez ręce. Goście jednak wcale nie byli lepsi jeśli chodzi o skuteczność (generalnie koszykarsko słaba pierwsza połowa), więc Legia schodząc na przerwę nadal prowadziła – 34:31.
W tym spotkaniu, w przeciwieństwie do poprzedniego, trenerowi Urlepowi kompletnie nie udało się wprowadzenie do gry Martinsa Meiersa. Łotysz nie wyglądał na odpowiednio skoncentrowanego i to trochę popsuło plany Śląska dotyczące zdominowania strefy podkoszowej, tak jak to miało miejsce 2 dni wcześniej.
Nie było to odczuwalne jednak w trzeciej kwarcie – w tryb killera wszedł Travis Trice, który kilka akcji z rzędu zagrał indywidualnie i skutecznie. Legia w swoich szeregach miała za to skutecznego Raya Cowelsa, który dwa razy po wyjściu z zasłony trafił trudną trójkę. Przy meczu z tak niskim wynikiem, takie rzuty były na wagę złota – i też prowadzenia po trzeciej kwarcie +2. Śląsk też miał swojego bohatera z cienia – D’Mitrik Trice pod nieobecność brat przejął grę i zdobył 7 punktów z rzędu wyprowadzając przy tym gości na prowadzenie.
Bracia Trice kontynuowali swoją dominację rzutową – oprócz nich okazję do oddania rzutu miał tylko Ivan Ramljak w końcowych minutach, ale za to Legia uruchomiła Abdur-Rahkmana, który w czwartej kwarcie zdobył 8 punktów. Ostatnia minuta meczu rozpoczynała się z remisem na tablicy wyników.
Czas liderów – Johnson nie trafił swojego rzutu po odejściu, a w rewanżu Travis Trice (21 pkt. w meczu) sprzed jego nosa trafił trójkę. W kolejnej akcji stratę (ale bez konsekwencji) popełnił Koszarek i Legia mogła już tylko zremisować w ostatnim posiadaniu.
Za trzy próbowali znów Johnson, a potem piłka po desperackim wyłowieniu jej z autu trafiła do Koszarka, ale ten znów chybił. Śląsk wygrał – 66:63 i we Wrocławiu będzie miał okazję na zamknięcie serii.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ>>
Grzegorz Szybieniecki
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>