
Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Początek spotkania pokazał, że mierzą się ze sobą dwa bardzo wyrównane zespoły i wiele będzie zależało od dyspozycji dnia poszczególnych graczy. Dobrze zaczął Paweł Kikowski (w sumie ostatecznie jednak tylko 4/12 z gry i 14 punktów), a pod koszem przyzwoicie radził sobie duet Cleveland Melvin i Ben McCauley.
Śląsk jednak tego dnia miał wśród swoich wysokich odpowiedzi na mocną strefę podkoszową rywali. Swój najlepszy mecz w sezonie (w ogóle w PLK) rozegrał Michael Humphrey. Amerykanin w 31 minut zdobył 32 punkty, zebrał 9 piłek i wymusił aż 9 fauli.
Goście Kinga przełamali jednak dopiero w ostatniej, fantastycznej dla nich, kwarcie. Śląsk zdobywał punkty jak i kiedy chciał, a dorobek wrocławian w tej części gry zatrzymał się dopiero na 36 oczkach.
Czwarta kwarta była wręcz pogromem (36:17). King nie miał odpowiedzi na płynny atak zespołu z Wrocławia, a i jego ofensywna nie funkcjonowała najlepiej. Humphreya wsparli za to Mathieu Wojciechowski (13 punktów) i DeVoe Joseph (17 punktów) i Śląsk ostatecznie pewnie wygrał 92:77.
Dzięki tej wygranej ekipa prowadzona przez Olivera Vidin zrównała się bilansem właśnie z King Szczecin. W przypadku takiego samego bilansu na koniec sezonu, co jest prawdopodobne, wyżej będzie jednak zespół z Wrocławia, który odrobił 10 punktów straty z pierwszej rundy.
King i Śląsk obecnie zajmują na razie 7. i 8. miejsce w tabeli, ale tracą tylko jedną wygraną do szóstego Trefla i także mają tylko jedno zwycięstwa więcej niż HydroTruck Radom i PGE Spójnia Stargard.
RW
.