REDAKCJA

Śląsk w play-offach? Jest bardzo blisko! Trefl zakończy sezon na drugim miejscu

Śląsk w play-offach? Jest bardzo blisko! Trefl zakończy sezon na drugim miejscu

Śląsk w Ergo Arenie dał sygnał innym potentatom do gry w play-off: nas nie wyrzucicie! Ekipa Miodraga Rajkovicia pokonała wicelidera z Sopotu 82:79 i wykonała milowy krok do awansu do fazy play-off. Świetny Dusan Miletić!

fot. Andrzej Romański/plk.pl

Trefl od Nowego Roku przegrał tylko dwa spotkania, wciąż zachowując szanse na pierwsze miejsce przy porażkach Anwilu. Aby w decydującej 30. kolejce dalej mogli marzyć o fotelu lidera po sezonie zasadniczym, dziś musieli rozprawić się z aktualnymi wicemistrzami Polski, którzy nawet z trzecim trenerem na ławce w tym sezonie grają w kratkę. Sopocianie mają zapewnione co najmniej drugą lokatę, z kolei Śląsk przy ostatnich wygranych Dzików i MKS-u powinien wygrać, by być bliżej czołowej “ósemki”. Z tego względu spotkanie zapowiadało się arcyciekawie!

Przetasowania w pierwszych piątkach obu zespołów, gospodarze bez podstawowej “jedynki”, a wrocławianie z powracającym po wielomiesięcznej kontuzji Sauliusem Kulvietisem. Od pierwszego gwizdka wykrystalizował się pojedynek byłych rozgrywających Czarnych Słupsk w ostatnich dwóch sezonów – Schenk vs. Klassen. Polak świetnie dyrygował swoim zespołem, notując w pierwszych trzech udanych akcjach dwie asysty i celną “trójkę”. A Kanadyjczyk? Zszedł z parkietu po blisko dwóch minutach, ofensywa Śląska automatycznie po tym ruszyła – po ponad trzech minutach zdobyła pierwsze punkty w meczu. I dalej grała na miarę awansu do fazy play-off!

Przede wszystkim koszykarze Śląska wrócili myślami do Ergo Areny i złapali odpowiedni rytm w ataku. Zyskali prowadzenie jeszcze w pierwszej kwarcie, pod jej koniec drugim celnym rzutem z dystansu przypieczętował Dusan Miletić. Ekipa Żana Tabaka znana z solidnej defensywy kompletnie na otwarcie meczu straciła swoje DNA – w 7 minut dała zdobyć rywalom 27 punktów… Historia zatoczyła koło już w drugiej odsłonie, gdy gospodarze znów zanotowali serię przy zerowym dorobku punktowym Śląska. Co było dalej? Planowo znów pogoń wrocławian, choć tym razem nie tak efektowna jak za pierwszym razem. Tak naprawdę tę “pogoń” można określić chwilowym zrywem, w którym zdobyli 5 “oczek”, gdy w całej drugiej kwarcie uzbierali tylko 11 punktów.

“Żółto-czarni” w końcu zagrali na miarę swoich możliwości, zdobywając dwa razy więcej punktów od rywali. Dało się odczuć, że po gorszym wejściu w mecz nie podłamali się i ponownie mogą przejąć inicjatywę. Bezproblemowo tego dokonali jeszcze w pierwszej połowie, schodząc do szatni z 7 punktami na plusie (45:38) – co więcej, żaden zawodnik nie miał dwucyfrowej zdobyczy po 20 minutach. Trefl po zmianie stron kontrolował zdarzenia boiskowe, w pewnym momencie odskoczył nawet na 10 “oczek” różnicy (55:45), jednak zbyt długo nie mogli cieszyć się z najwyższego prowadzenia w tym spotkaniu.

Goście cały czas dawali oznaki życia, byli czujni i nie mając zbyt wiele do stracenia ruszyli do ataku. Efekt? Śląsk przegonił sopocian! Duża w tym zasługa Serba Mileticia, który w tym fragmencie zdominował strefę podkoszową, tworząc problemy dla Żana Tabaka. Dwóch jego podkoszowych – Geoffrey Groselle oraz Andy Van Vliet – już w trzeciej kwarcie miało na koncie cztery przewinienia. Od momentu znamiennej, dwucyfrowej przewagi sopocian, Śląsk zaliczył serię 20:8 i przed decydującymi 10 minutami… ponownie objął prowadzenie!

Ślimaczym tempem rozpoczęły czwartą odsłonę obie drużyny, nie było chętnych by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Z jednej strony Paul Scruggs trafia zza łuku o deskę i daje sygnał do walki, z drugiej swoje pierwsze (!) punkty w meczu zdobywa fenomenalny w ostatnich tygodniach Angel Nunez. Dużo więcej cierpliwości w szeregach wrocławskich prowadziło ich ku szesnastej wygranej w sezonie. Faulem technicznym po próbie wymuszenia faulu przy rzucie został ukarany Jakub Schenk, z tej akcji 4 “oczka” (celny rzut wolny oraz “trójka”) dla zespołu dołożył Hassani Gravett – dało to 5 punktów zaliczki na trzy minuty do końcowej syreny.

Gospodarze nie potrafili zachować zimnej głowy, trzech graczy “spadło” za limit fauli. Z każdą minutą coraz bliżej niespodzianki była ekipa Miodraga Rajkovicia, tyle że Trefl ma długą rotację i w decydujących momentach do gry wkroczył duet Scruggs & Barnes. Oni, jako jedyni, wygrali wewnętrzną walkę z emocjami i wzięli ciężar gry na swoje barki. Amerykański rzucający wykonał tytaniczną pracę w obronie na Gravecie – to głównie jego zasługa, że przez trzy minuty wrocławianie nie potrafili trafić do kosza.

Piłka w najważniejszej akcji, tak naprawdę na zwycięstwo, trafiła w ręce Aarona Besta. Kanadyjczyk, mówiąc kolokwialnie, podpalił się. Próbował wymusić przewinienie przy rzucie z półdystansu – niepotrzebnie i nieudanie. Dwa rzuty wolne wykorzystał Marek Klassen, gospodarze zdołali odpowiedzieć tylko punktami spod kosza. Kolejne dwa rzuty z linii, kolejne dwa wykorzystane przez Daniela Gołębiowskiego – w ten sposób Śląsk przerwał serię zwycięstw ekipy Żana Tabaka i przed ostatnią kolejką przybliża się do fazy play-off. Czy tak się stanie? “Wystarczy”, że pokona przed własną publicznością zdegradowany Sokół Łańcut.

Sercem drużyny z Wrocławia był dziś Dusan Miletić, autor double-double (23 punkty, 6/7 z gry, 2/2 za 3, 11 zbiórek i 2 bloki). Dwucyfrową zdobycz punktową zanotowali także: Hassani Gravett 15 punktów, po 13 “oczek” Marek Klassen oraz Daniel Gołębiowski. Trefl, za sprawą tej porażki, nie ma już szans na pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym, ale niżej też już nie spadnie. Z pewnością drugie miejsce w Sopocie będzie traktowane jako spore osiągnięcie, ale najważniejsze mecze dopiero przed nimi. Dzisiaj żadna postać wielce się nie wyróżniła, jedynie bliski double-double Paul Scruggs (14 punktów i 9 zbiórek).

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

Po meczu WKS Śląska Wrocław z Treflem Sopot porozmawialiśmy z Adamem Waczyńskim, czyli wieloletnim zawodnikiem ekipy z Trójmiasta, który tym razem przyjechał nad morze w roli rywala. Mówi o emocjach związanych z powrotem do Sopotu, odzyskiwaniu formy po kontuzji czy reakcji na negatywne komentarze.
9 / 02 / 2025 11:05
Za nami jedno z najbardziej ekscytujących okienek transferowych w historii NBA. Kto moim zdaniem wygrał, a kto przegrał wyścig zbrojeń przed zbliżającymi się play-offami? Luka w Lakers. Płaczący Pat Riley. Bucks bez poszanowania dla legendy klubu, cierpliwi Clippers i Raptors z nożem na gardle. Co jeszcze wydarzyło się podczas NBA Trade Deadline? Zapraszam do mojej analizy najciekawszych ruchów.
9 / 02 / 2025 15:47
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami