Jeremiah Martin rzucił 33 punkty w meczu numer cztery i przedłużył sezon Energa Basket Ligi co najmniej o jedno spotkanie. Amerykanin w piątkowy wieczór trafił cztery razy za trzy, choć nie ma opinii groźnego strzelca zza łuku. To był jeden z najlepszych indywidualnych występów w tegorocznych play-offach i trzeci mecz Martina w tym sezonie, w którym rzucił 30 lub więcej punktów.
Rozgrywający Śląska trafił w tym spotkaniu 13 rzutów z gry – tyle samo dorzucili razem wszyscy inni zawodnicy z jego zespołu. Jeśli Śląsk chce wygrać mecz numer cztery, musi liczyć na lepszą skuteczność pozostałych graczy, bo wątpliwe choć wcale nie tak nierealne, by Martin ponownie wykręcił takie numery.
W Szczecinie liczą z kolei na lepszy występ Zaca Cuthbersona oraz większy wymiar minut dla Bryce’a Browna, który w meczu numer trzy grał z kontuzją.
– W piątek niekoniecznie piłka wpadała do kosza. Tych trafień nie było dużo. Nie funkcjonowała obrona. Trzeba wyczyścić głowy przed meczem w poniedziałek. Nadal jesteśmy w grze. Nadal prowadzimy 3:1. To jedno zwycięstwo jest daleko, ale wiemy, że możemy to zrobić – mówi Filip Matczak, kapitan Kinga Szczecin.
Mecz numer cztery w poniedziałek o godz. 20:00. Transmisja na sportowych antenach Polsatu.