Nie mamy wielu graczy, którzy w tym momencie mogą pójść śladami Waczyńskiego, Kuliga i Ponitki. Ale Michał Sokołowski powinien to zrobić już po tym sezonie.

PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
O postępach, jakie zrobiła trójka podstawowych graczy reprezentacji, nie trzeba pisać – gołym okiem widać, jak rozwijają się grając w najlepszych europejskich ligach, jak rywalizują w pucharach. Mocni przeciwnicy, duża konkurencja, presja wyniku i pełne hale – to jest już wielki basket.
Kadra na nabytym tak doświadczeniu może tylko korzystać, wyjazdy kolejnych graczy do lig zagranicznych, to szansa na jej rozwój. Szkoda tylko, że mamy w PLK niewielu Polaków gotowych na to w tym momencie. Gotowych pod względem umiejętności, potencjału oraz warunków fizycznych na europejskim poziomie.
W tej chwili z polskich koszykarzy grających w PLK najbardziej gotowy do wyjazdu jest 25-letni Michał Sokołowski (średnio 12,5 punktu, 5,9 zbiórki oraz 2,9 asysty w Rosie). Nie jest to już gracz młody, który może się życiowo pogubić, ma za sobą kilka dobrych sezonów w solidnych drużynach, od dwóch lat gra w europejskich pucharach, poprzednie lato spędził z reprezentacją.
„Sokół” ma zatem już porządne doświadczenie, niezłe umiejętności, dobrze broni, a jego atutem są także możliwości fizyczne. Słowem – ma potencjał do rozwoju. Ale musi dostać impuls, kopa, musi równać do najlepszych.
Owszem, z jednej strony Sokołowski naszej ligi wcale jeszcze nie zawojował, a z drugiej Mateusz Ponitka dostał EuroCup Rising Star Trophy grając w Stelmecie. Jednak Ponitka spędził wcześniej dwa dobre sezony w Belgii i w Zielonej Górze pokazywał nabyte tam dojrzałość i doświadczenie.
I właśnie taka Belgia mogłaby być kierunkiem dla „Sokoła” – podobnie jak Włochy, Niemcy czy Francja, bo trafić od razu do Turcji lub Hiszpanii może być ciężko. Wybierać trzeba mądrze, najlepiej pod kątem dobrego trenera i pucharów, choć gwarancji sukcesu nigdy nie będzie.
Nie ma jednak na co czekać. W PLK można robić postępy, co pokazuje choćby przykład Sokołowskiego, ale prawdziwą karierę można zrobić tylko zagranicą. Tym bardziej, że nie zanosi się na to, by polskie kluby zagrały w najbliższej przyszłości w Eurolidze lub EuroCup. A w Lidze Mistrzów „Sokół” już grał. Trzeba więc trzymać kciuki, by wyleciał stąd jak najszybciej i sprawdził się w silniejszym towarzystwie.
ŁC